Zapytał kiedyś szwagra, który był prokuratorem, jak śmierdzi trup. "Mdły zapach", usłyszał. A przecież "mdły" nic nie znaczy. Wybrał się więc do prosektorium. - Śledziona, mięśnie, wątroba, trzustka, mózg. Wszystko obejrzał. I zapamiętał ich zapach: "mdły" oznacza mieszaninę ludzkich gazów z przypaloną marchwią. Bardzo nieprzyjemny.

"Dziewczyna o czterech palcach" Marek Krajewski, Znak, Kraków

Premiera: 15 maja

Przed śniadaniem Marek Krajewski wyobraża sobie śmierć. Zastanawia się, kto pójdzie w kondukcie żałobnym i jaka będzie pogoda. Jeśli deszcz, glina z cmentarnych alejek będzie się lepić do eleganckich butów; trudno je później wyczyścić. Lepiej, żeby nie padało. Zagrają marsz żałobny Chopina albo sonatę Księżycową Beethovena, albo może Requiem Mozarta.

W trumnie – on.

Frajer

Wszystko lubi mieć zaplanowane, jest w końcu zodiakalną Panną, one tak mają. Policzył, że jeśli będzie pisał z prędkością jednego kryminału na 12 miesięcy, na 60. urodziny będzie ich 25. Uzasadnia: w miarę poczytny autor z tyloma książkami nie musi już wydawać co roku, by mieć na życie. Wypłatę dostanie z procentów. Ale w tym roku, niezgodnie z planem, wyda dwie książki. Okazja jest. Jubileusz: od 20 lat przedstawia się jako „Marek Krajewski, wolny pisarz”. Po angielsku, tłumaczy mi, to będzie „full-time writer”; po niemiecku – „freier Schriftsteller”. „Frajer” szczególnie mu się podoba. Kto 20 lat temu mógł się spodziewać, że w Polsce da się wyżyć z kryminałów.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Łukasz Grzymisławski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze