Gaby jest z Jassy. Najpierw trafił do Niemiec, gdzie nie chciał zostać, bo nie rozumiał języka i nikogo nie znał. Po „bardzo rozczarowującym” pobycie w Holandii wylądował w Rzymie – bez pieniędzy, za to z adresem rumuńskiego kolegi, który, sam pracując na ulicy, dał mu dach nad głową i wprowadził w „tajniki zawodu”. Zdradził mu też sekret – najlepszymi klientami są księża!
Gaby zaczyna swoją nocną pracę na Roma Termini koło dwudziestej, kończy w zależności od tego, jaki danej nocy jest ruch, na ogół około szóstej rano.
Wszystkie komentarze
Tak. Do tego mylące jest zdjęcie przy artykule.
Do tego to slut shaming wobec ksieży. Jestem za ujawnianiem ich hipokryzji, to że korzystają z usług homoseksualnych prostytutek jest tego elementem ale czy w związku z tym mają jedynie "resztki człowieczeństwa"? Oczywiście jest to nawet z punktu widzenia świeckiej moralności wątpliwe, ale uważam że ludzie mądrzy i postępowi nie powinni posługiwać się tego typu poniżającymi generalizacjami jak nomen omen księża.
usługodawcy są natomiast na siłę są przedstawiani jako ofiary... W Niemczech i Holandii ciężka praca się nie podobała, więc woli zarabiać w ten sposób, przynajmniej w kilku tych historiach nie widzę jakiegoś rzeczywistego przymusu ekonomicznego ale wybór takiego stylu życia.
Np. "Ładnie brzmiący po francusku zwrot należy do uproszczonego słownika Arabów, którzy dopiero szukają swoich słów". No kuźwa, czy ktoś może to przetłumaczyć na polski?
Domyślam się, że chodzi o "voulez-vous un café ?" (zbliżone do osławionego "coucher avec moi"), ale masz rację, że brakuje dodatkowego wyjaśnienia.
Czytam po francusku.
Niestety tłumaczenie (tutaj) jest lepsze od oryginału.
Bo prostytutek brzmi komicznie :)
prostytut?
Mówi się raczej eskort
Prostytutek? Prostytut?
Mnie najbardziej bawi w Watykanie nazwa stanowiska "substytut do spraw ogólnych w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej". Brzmi jak ekscelencja surogatka.
Może być sexworker ale no to kalka z ang
pamiętam, że kiedyś takim określeniem było "żul", ale nie odnajduje mi się to w żadnym słowniku, niemniej jednak pamiętam, że gdzieś (w jakiejś książce) używano takiego określenia, jeszcze za PRL bodaj.
Słowo "mężczyzna" ma formę typową dla słów rodzaju żeńskiego ("a" na końcu). Nie razi Cię to? Nie powinien to być raczej "mężczyzn"? :D
W którym słowniku szukałeś?
"żul, żulik pot. «chuligan lub drobny przestępca» " Źródło PWN, przez wyszukiwarkę Gógle.
Toż to prawie jak instytut !
Może luj?
Substytut do spraw prostytutów!
Autor buduje napięcie np. o Dziwiszu. Pisze że zaraz się okaże jaka to straszna postać... Po czym okazuje się, że na Dziwisza nic nie ma... Żadnych faktów, żadnych dowodów, konkretnych wypowiedzi... Jedynie domysły. Ba. Dziwisz spotkał się z autorem w Krakowie 2 razy i również z tych spotkań nie wynika, jaki to straszny i zły człowiek. W zasadzie jedyny zarzut, to że pławi się w bogactwie (a który ksiądz na takich stanowiskach się nie pławi?).
Jest parę śmiesznych rozdziałów - np. o kardynale Burke... nie sposób się nie pośmiać z tego.
Jest parę mocnych, wręcz wstrząsających - jak np. ten którego fragment jest powyżej - o męskich prostytutkach w okolicy Roma Termini, albo o pedofilach.
Jest trochę interesujących rzeczy - np. o polityce w Watykanie, o skrzydłach, odłamach, frakcjach...
Ale tak ogólnie - książka mnie nie powaliła.
Ditto!
To nie książka ma powalać, tylko obrzydliwa obłuda kleru.
Kup, przeczytaj, a potem sprezentuj bibliotece. Wtedy będzie. :)
Mam podobne refleksje do twoich, zwłaszcza w kontekście Dziwisza. Książkę, którą przeczytałem w całości, odebrałem w znacznej mierze, jako zbiór plotek: opowieści anonimowych źródeł, o anonimowych księżach lub hierarchach. Nie jest to rzetelny raport o homoseksualizmie w KK, a bardziej opis pewnej intuicji na ten temat. To jest zbiór opowiadań, a nie wynik naukowej analizy. Dodatkowo biorąc pod uwagę, że jest to zbiór opowiadań dobranych wyłącznie pod analizowaną tezę, to otrzymujemy dość spreparowany obraz rzeczywistości. Intuicyjnie mogę się z tezami książki zgodzać, ale dla twierdzenia, że Watykan to Sodoma, to ta książka zawiera zbyt słaby materiał dowodowy.
Dla niektórych zachowań można znaleźć inne niż sugeruje autor podstawy i będą one równie uprawnione. Np. Ratzinger i jego Sekretarz: autor sugeruje fascynacje homoseksualną, a przecież może to być relacja ojciec-syn, syn-ojciec, która jest pewnym rodzajem miłości, ale nie mającej wiele wspólnego z homoseksualizmem.
dzięki za ten głos... nie doszedłem jeszcze do Ratzingera... utknąłem na JPII.
Wywiad Wielowiejskiej z gościem był dostatecznie wystarczający, aby wiedzieć, że to cienki autorsko bolek. Nawet mi ręka nie drgnęła aby sięgnąć po tą knige.
Książki nie oceniam, bo nie czytałem (w moim przypadku oznacza to również: nie kupiłem )
Nie przepadam za tego typu literaturą ; wszelkie plotki i sensacje mnie zwyczajnie po pewnym czasie nudzą i mam problem, aby książkę doczytać do końca.
Natomiast często czytam zamieszczane tu wyimki i to mi wystarcza. Dodam: wystarcza na potwierdzenie zepsucia, zakłamania, obłudy i hipokryzji (określenia można mnożyć w nieskończoność) tej na poły mafijnej organizacji.
Swoją drogą - czy tylko na poły ?
I to jest dobre podsumowanie, które napisałeś. Faktycznie fragmenty na GW są zupełnie wystarczające.
jako INSTYTUCJA ZAUFANIA SPOLECZNEGO.
Okazuje sie, ze to zaufanie budowane bylo i jest utrymywane na FALSZU.
Demaskacja zarowno stanu demoralizacji jak i zaklamania
kleru i hierarchow koscielnych podwaza ISTOTE BYTU Kosciola.
Ten kolos wraz z zaufaniem traci swoje fundamenty
i racje bytu.
Pora wyciagnac z tego wnioski praktyczne.
Miałeś wyjaśnić co to poprawnosc polityczna. Co to według ciebie jest??
Wzorcem przeciwnika poprawności politycznej jest panienka "profesor Krystyna P.