Cały Wiedeń wali na wystawę reżysera Wesa Andersona i jego partnerki Juman Malouf "Mumia ryjówki w trumnie i inne skarby". Oto 5 tys. lat historii w blisko 500 obiektach. "Nie mieliśmy doświadczenia, postanowiliśmy sprawdzić, czego nie należy robić, gdy jest się kuratorem wystawy" - ostrzegają autorzy.

Wiedeńskie Kunsthistorisches Museum przeprowadza eksperymenty: zaprasza ludzi ze specyficznym poczuciem estetyki i humoru i pozwala im skomponować własną wystawę. Tym razem padło na Wesa Andersona i jego partnerkę Juman Malouf. Efektem jest „Spitzmaus Mummy in a Coffin and other Treasures” (Mumia ryjówki w trumnie i inne skarby), którą otwarto 6 listopada, a potrwa do końca kwietnia.

Pierwsza z sal to opowieść o kolorze zielonym: przypadkowe spotkanie rosyjskich malachitów, szmaragdowych naczyń, jednego z setek obrazów przedstawiających Salome z głową Jana Chrzciciela, chińskich figur, strusich jaj, spódnic z ptasich piór. Wszystko sprawia wrażenie dobranego ze sobą na podstawie nie tyle koloru, ile czegoś mniej uchwytnego: wspólnego połysku, tembru estetycznego, który na moment spaja wszystko w spójną całość i zaraz przepada.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze