Zapomnijcie o Kolumbie. Zacznijcie czytać bluźniercę i grabarza mesjanizmu - Tadeusza Gajcego.

Mniej więcej wiemy już, jak pisać biografie. Jak zmieniać chaos faktów w trzymającą w napięciu opowieść. Jak obracać życiorysy wokół mocnych tez. Jak ze śmierci zrobić symboliczne grand finale.

Tadeusz Gajcy (1922-44) świetnie nadaje się na takie odświeżające potraktowanie. Poetycki meteor uznawany przez Miłosza i Herberta za najzdolniejszego z Kolumbów, poetów, których wkroczenie w dorosłość zbiegło się z wybuchem II wojny. Gajcy nie tylko żył i pisał w przeczuciu własnej śmierci, ale wręcz sam ją przywoływał. Nic dziwnego, że przyszła, kiedy na własne życzenie udawał się na pierwszą linię powstania warszawskiego, chociaż mógł na jego zapleczu zajmować się propagandą. Zginął na jednej z najbardziej krwawo bronionych placówek powstania przy ul. Przejazd (dziś Andersa) obok przyjaciela i poety Zdzisława Stroińskiego.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Jeszcze jeden niezwykle ciekawy artkul wyborczej.pl. Tadeusz Gajcy - kontrowersyjny poeta, jednajk nie do pominiecia w naszej literaturze. Gajcy nie byl mi znany, ale zaintrygowal mnie dzieki temu artykulowi.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Kolejny artysta, któremu wydawało się, że zawrze pakt z diabłem i zdoła uchronić siebie i swoją sztukę przed wchłonięciem. Ilu takich wychowanków miały, i nadal mają, szkoły katolickie.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1
    Gdy słyszę naprzemiennie oskarżenia "chorej kultury" i zachwyty nad "tężyzną", westchnienia do "mocy i potęgi", zaczynam odruchowo podejrzewać, że to nie zdrowi i pełni tężyzny oskarżają i wzdychają.
    już oceniałe(a)ś
    14
    25