Wylądowałem przed południem w piątek, po długim, międzykontynentalnym locie. „Jestem już w Monachium" – wysłałem SMS-a do rodziców, bo wiem, że moje podróże śledzą z niepokojem. W niedzielę zadzwonił ojciec. „Gdzie jesteś? Dlaczego się nie odzywasz? Napisałeś w piątek, że jesteś w Monachium…" „I nic się nie zmieniło" – odpowiedziałem.
Zima uwięziła mnie i tysiące innych podróżnych w stolicy Bawarii.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Dawniej taka podroż trwałaby miesiąc, a po szczęśliwym powrocie człek szedłby dać na msze, ze nie padł ofiarą rabusiów, wilków i poborców myta.
To si nayzwa wsparcie i pociesyenie !!!
Z tym zarciem to nie przesadzaj. Po 22 wszystko pozamykane i do 6 rano z ch.uja bedziesz wode pil. Tak wyglada jak zwiazkowcy rzadza firma a nie odwrotnie. Oni skonczyli prace w piatek o 21 i w ch.uju maja to ze tysiace ludzi koczuje na lotnisku bo sniezek pada. Narzekacie ze w polsce jest niewolnicza praca. I pracodawca orze pracownikiem. No to sobie zobaczcie jak wyglada to z drugiego konca. Jak pracownik ma w pizdzie, ze sie pali i wali. Obsluga sobie w piateczek poszla do domu, a ci co przyszli w niedziele rano tez mieli wyebane.
Jakby pracownicy pizzerii w Jagodnie mieli takie samo podejscie, to biedni ludzie by stali glodni do 3rano, zeby zaglosowac.
Ku przestrodze wszelkim lewicowym oszlomom co uwazaja ze pracownicy maja za malo przywilejow...
A red. Szubrychtowi nawet wiadomości tekstowej z informacją o sobie dla zaniepkojonych rodziców, od piątku wieczorem do niedzielnego poranka, nie chciało się (?) wysłać.
"Jimmy" - znasz sie na Ameryce jak prawdziwy wilk, jak wilk na gwiazdach, moze twoim ulubionym symbolu. A gaz glownie jednak ratuje ludziom zycie, no, moze tylko podgrzewa im cialo i pozywienie. Tylko.
Zostawcie Jimmy on z kraju kartofla, smalcu i spiru. Gaz to u nich broń energetyczna. Jimmy idi ty znajes kuda
No faktycznie widać, żeś CKM. Jak masz 1000+ ludzi (jakieś 5-6 "wsadów do samolotu", bywa 2x tyle) zgrupowanych w miejscu, gdzie przy dobrych wiatrach jest 8 sraczyków i z 5 barów / restauracji, którym się po 4-5 godzinach skończą zapasy żarcia, bo ulice nieprzejezdne i nikt niczego nie dowiezie, to "przetrwanie" jest zupełnie odpowiednim słowem.
Autor napisał całość z lekkim dystansem przecież.
Jak się kończył peerel, to autor miał 15 lat, zatem g....o a nie doświadczenia...
Wow, mocne słowa. Zatem wg Ciebie przewożnik ma prawo porzucić Cię na przesiadce, zagwarantować jedynie kilkugodzinną kolejkę (bo nie hotel lub środki na przeżycie), i ewentualnie pozwolić łaskawie kontynuować lot po paru dniach, gdy już sam wydrapiesz miejsce w notorycznie przekładanych lotach. Przeczytaj artykuł ze zrozumieniem, proszę, i nie nadużywaj 'zimowych przygód' do usprawiedliwiania dysfunkcjonalnych linii lotniczych.
Tak sie konczy jak wszyscy tna koszty. Chcemy tanio!!! TANIO!!! TANIEJ!!! To sie nie dziwcie, ze potem nie ma komu na wasze potrzeby pracowac... linia lotnicza poszla spac a ludzie, niech spadaja!
Prognozę pogody warto znać i się przygotować.
Od 29.12.1938 roku nie spadło w grudniu w Monachium tyle śniegu.
---
Serio? Nic to, na pewno redaktor Ulanowski znajdzie dane, że to był najcieplejszy początek grudnia w historii pomiarów.
Serio. Zaczęło padać w piątek i skończyło w sobotę ok. 17:00. Ca. 40 - 50 cm. Pełno połamanych drzew, które najpierw trzeba było usunąć. Poza śniegiem.
Wstrząsające, że potrafisz znajdować dane, ale przesłania prostego tekstu Szubrychta nie rozumiesz ni w ąb. Autor nigdzie nie ma pretensji o odwołane loty i kursy. Pisze tylko, że tragedia była z jakąkolwiek informacją. A ta może być i powinna niezależna od temperatury i opadu. Tymczsem widać, że obsługa lotniska i linii lotniczych całkowicie to olała.
Mogli zgarnąć i wywieźć.
W 1938 duża ciężarówka mogła zabrać może z 5 ton. I nie było ich dużo.
Obecnie to 20 ton i jest ich dużo.
Nie rozumiesz artykułu
Naturalnie, każdy pasażer powinien dostać osobistą niańkę, która go weźmie za rękę i przytuli. Bo informacja, że chwilowo nic nie lata i nie jeździ jest niewystarczająca. A infolinia taka czy inna nie wiedząc kiedy przestanie padać powinna udzielić informacji czy lot będzie o 10:30 czy 10:35.
Nie. To systemowy problem linii i hubów lotniczych. Jeśli Twoje nastoletnie dziecko utknie kiedyś w takim młynie i beznadziei, zapewne będziesz wtedy chciał alarmować wszystkich wszędzie. Będziesz zdziwiony, że linia lotnicza nie reagowała, nie zapewniła wymaganych warunków (hotel, wyżywienie, dojazd), itp. I o to właśnie chodzi w tym artykule - o poprawne wywiązywanie się (lub raczej kompletne niewywiązywanie się) z obowiązków przewoźnika.
Przeczytałam z ciekawością, bo: 1. Szubrycht ma lekkie pióro. 2. Nie ja utknęłam na lotnisku w Monachium podczas śnieżycy 3. Pomyślałam, że będę musiała być lepiej przygotowana do podróży - bo nie byłabym - a po przeczytaniu tego tekstu już wiem. 4. no i przypomniała mi się "Szklana pułapka 2." :-)
Cieszę się, że JS napisał ten tekst.