Na Reddicie, platformie internetowej pełnej porad, teorii spiskowych i materiałów do oglądania na osobności, istnieje społeczność ze słowem „porno" w nazwie, która nie ma nic wspólnego z erotyką: „Penmanship Porn", co można przełożyć jako Fetysz Pisma Odręcznego.
Emily Smith, lat 19, ma pokój oklejony samoprzylepnymi karteczkami, które przypominają jej o ważnych sprawach. Większość notatek jest czytelna, lecz jeśli Emily pisze w pośpiechu, litery zlewają się czasem w ledwie czytelny bohomaz.
Wszystkie komentarze
A zawód miał taki, że z eleganckim charakterem pisma by się raczej nie kojarzył - przedwojenny zawodowy sierżant saperów :)
Nauka pisania za pomocą stalówki maczanej w kałamarzu miała swoje niezaprzeczalne zalety.
Powiedz, ilu kolorów atramentu używasz, a powiem ci, kim jesteś :-)
Zielony, granatowy, fioletowy, brązowy…..Nigdy czarny!
Czarny, szary, czerwony, pomarańczowy, zielony, Lila, brązowy kupiłam ale nie do końca taki o jaki mi chodzi więc rzadko
> Jak ślicznie kaligrafował mój śp. dziadek...
Mój też. Ale wtedy w szkole stawiano na jakość, a nie na ilość, liczył się efekt, a nie czas.
Fakt że ludzie mojego pokolenia (i młodsi) piszą brzydko, to wina wyłącznie nauczycieli, którzy zmuszali uczniów do absurdalnie szybkiego notowania na lekcjach. Jednocześnie nauczyciele narzekali że uczniowie brzydko piszą. Pytałem się ich "mamy pisać szybko czy ładnie?". Odpowiedź zawsze brzmiała "szybko i ładnie". Niestety, tak się nie da! To fizycznie niemożliwe! Żeby dać radę cokolwiek zanotować podczas lekcji trzeba zasuwać na granicy możliwości, a wtedy nie ma mowy o kaligrafii!!!
A przy okazji...
Już od 30 lat powinno się uczyć w szkole bezwzrokowego pisania na klawiaturze komputerowej. Zaskakuje mnie jak rzadka to umiejętność w Polsce, w UK spotkałem sporo osób tak piszących, a wśród programistów to chyba co drugi tak potrafi (przynajmniej jak patrzę na tych pracujących w mojej firmie).
Bezwzrokowe pisanie to olbrzymia oszczędność czasu i wysiłku, nie trzeba ciągle schylać głowy żeby patrzeć na klawiaturę, nie trzeba myśleć o tym co palce mają naciskać, wszystko "dzieje się samo".
Sam piszę ręcznie i zauważam, że właśnie spowolnienie i pojawiający się ból są pożądane, bo mam więcej czasu, by zastanowić się nad tym, co piszę, ale też piszę wtedy bardziej oszczędnie. Można powiedzieć, że ręczne pisanie to sztuka myślenia. Przepisywanie "na czysto" nie istnieje w przypadku tekstu na ekranie i śmiem twierdzić, że jest to odczuwalne we współczesnych utworach.
Ach! Jeszcze dodam, że jako student Politechniki Warszawskiej pisaliśmy programy w C++ ręcznie i jestem bardzo wdzięczny tej metodzie dydaktycznej, bo uczy dyscypliny, by najpierw dobrze przemyśleć to, co chce się napisać. Świadoma intencja pozwala zaoszczędzić czas i uniknąć poprawiania błędów. Również na egzamin wolno nam było przynieść jedną kartkę "ściągi", pod warunkiem, że była ona napisana ręcznie. Stosuję takie ściągi do dziś!
Uczę się gry na fortepianie i przepisuję ręcznie utwory, których się uczę, by lepiej poczuć strukturę kompozycji.
Jak porównać gęste, XX-wieczne powieści z tym, co się "wytwarza" w miesiąc obecnie...
Zaintrygowało mnie to przepisywanie utworów. Robisz to odręcznie w notatniku/papierze muzycznym czy na tablecie (np. iPad + rysik)? Pomaga Ci to zapamiętać utwór i to jest główny cel czy zrozumienie utworów?
Przepisuję w zeszycie do nut, np. jedną stronę z Bacha. Jestem panem w średnim wieku, który nie miał wcześniej doświadczenia z muzyką. Przepisywanie pomaga w tym, by myśleć o strukturze, łatwiej mi w ten sposób obserwować co się powtarza, co się zmienia, jaka jest tonacja, jak utwór się rozwija. Więcej widzę, niż gdy tylko czytam nuty. Mam wrażenie, że jestem "bliżej" utworu, bo nie mam jeszcze sprawności motorycznej, by utwór czuć samymi palcami. A dopiero jak go zapamiętam, to mogę go zagrać i usłyszeć (staram się nie słuchać nowych kawałków, bo to trochę oszukiwanie).
Dziękuję. Podobnie, w średnim wieku, uczę się gry na fortepianie. Bez wcześniejszej edukacji muzycznej. Podobnie, po studiach technicznych lata temu. Nie przepisywałem wcześniej utworów, ale dla mnie brzmi to jako dobry pomysł - głównie pod kątem poznania i zrozumienia wzorców muzycznych, ab łatwiej zapamiętać utwór. Dotychczas zapamiętuję utwory albo przy użyciu pamięci motorycznej, słuchowej lub w niewielkiej części wzrokowej (z nut) - ale przy wolnym czytaniu nut jest to karkołomne, gdyż trzeba zapamiętywać utwór nutka po nutce - taki proces nauki trwa zbyt długo i jest zniechęcający. Spróbuję przepisywania. Bach i inwencje to rzeczywiście wygląda na dobry wybór, choćby ze względu na polifonię. Dzięki i powodzenia!
To chyba zanik stosownych mięśni?
podoba mi się to.Kiedy patrzę na to co napisałem tekst jest dla mnie bardziej osobisty.Wiem że to jest moje.
Napisałem pracę maturalną"Żyłem z wami,ciepiałem z wami i płakałem z wami"(czyje to) na 17 stronach.
Dyrektor postawił mi ocenę z adnotacją "za pracę fizyczną,dostateczny".Nigdy mu tego nie wybaczyłem.Nie byłem prymusem bo chodziłem na wagary ale z polaka byłem gwiazdą,co niejednokrotnie dyrektor podkreślał w ciągu roku.
"Nigdy mi, kto szlachetny nie był obojętny...".
(Wiem czyje).
Już sam odręczny podpis pod pismem maszynowym o tym świadczy.
Staranne pismo ręczne zwiastuje, że osoba która takim pismem włada, jest również osobą ułożoną emocjonalnie i wewnętrznie uporządkowaną.
Pismo zdawałoby się chaotyczne, pozornie niedbałe, aczkolwiek bardzo czytelne czasem mówi, że to człowiek nieszablonowy, myślący wielowarstwowo, nieprzeciętny, widzący świat szerzej.
Co byśmy wiedzieli o naszych przodkach, gdyby nie ich pismo na skałach?
A co będą wiedzieć o nas jak zabraknie prądu?
Osoba obdarowana przeze mnie, moimi bazgrołami, raczej miałaby zupełnie przeciwne wrażenie :-)
Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, nie miałeś okazji się o tym przekonać, albo ktoś lub coś cię "dusi'.
Ja to jestem, ten wiesz - chaotyczny, nieszablonowy. Takich ludzi niełatwo zrozumieć ;-)