Mocna dawka kultury: o filmach, serialach, książkach, sztukach teatralnych i koncertach. Zapisz się na newsletter kulturalny i szukaj inspiracji na czas wolny.
Mało miejsc oddaje tak dobrze ducha Warszawy jak mieszcząca się w centrum niewielka ulica Burakowska. Zawieszona jest między przeszłością (stara manufaktura koronek) a przyszłością (pęczniejące blokowiska i biurowce). Między wolnym duchem zabawy (świetne restauracje, piekarnia, niezależny klub) a krępującym wszystko jak imadło deweloperskim rozmachem mierzonym tonami betonu i szkła. Między chaosem ruin po starych budowlach a wielkomiejską architekturą. Jest też jakiś warszawski paradoks w tym, że nowoczesne budynki powstają przy ulicy, która jest dziurawa jak ser, a jej chodniki układają się pod każdym możliwym, tylko nie prostym, kątem. Tu pod numerem 12 od sześciu lat mieści się klub Pogłos. Niebawem jednak zniknie stąd, by ustąpić miejsca kolejnej szklano-betonowej inwestycji.
Wszystkie komentarze
#mHmm. Do kompletu pamiętam jeszcze CDQ.
Oj tak, to byly czasy
Nie chcę pisać wierszy na klatce
Nie pójdziemy razem do kina
Chociaż świetna z Ciebie dziewczyna...
Nie chcę chodzić z Tobą po górach
Nie chcę pisać "love" na murach
Nie zaproszę Cię do poGłosu na bieLiznę i wino
Chociaż jesteś świetną dziewczyną...
Ale jedno, czego chcę,
I ty o tym dobrze wiesz
Chowasz tę cudowną rzecz
Tę, o której tylko śnię...
Chcę oglądać twoje nogi
Chcę byś założyła mini
Ślimak dziś wystawił rogi
A ty pokaż swoje nogi...
Na pewno znajdą go w biurowcu...
Niektórzy potrzebują trochę więcej niż tylko żarcie, spanie, wydalanie i rozmnażanie. Wiem, to straszne. Potrzeba kultury to naprawdę obrzydliwe fanaberia i relikt zeszłej epoki.