Dlaczego szuka pomocy? Administratorka przyłapała go na dogrzewaniu mieszkania kuchenką gazową.
Na łóżku brudna, rozpadająca się pościel, na palnikach – kilkucentymetrowa warstwa tłuszczu. Dywan rozpada się w rękach, zjedzony przez insekty, do butów przylepiają się okruchy z zeszłorocznych posiłków.
Kiedy kamera przysunie się bliżej twarzy bohatera, ukryty pod gęstą, srebrną brodą profil wyda się znajomy.
Niedowierzanie: to przecież Tadzio ze „Śmierci w Wenecji” Luchino Viscontiego - słynnego filmu z 1971 roku.
Wszystkie komentarze
Słowo 'zaopiekowany' istnieje w języku polskim.. Kombi śpiewał 40 lat temu "zaopiekuj się mną".. nie widzę tu zamachu na dziedzictwo Jana z Czarnolasu.
Natomiast użycie anglicyzmu jest naganne, nie sądzę, aby taki osąd miał rodzić uzasadnioną kontrowersję.
a "wyszczepiony" to prawie jak wyszczypany brrr
"Wielokrotnie padał ofiarą bullyingu".Brr...
Poza tym ze pokazales ze zostales wychowamy w systemie totalitarnym (nie mozesz obyc se bez autorytetów, czyli bez wladzy nad soba), to jeszcze pokazujesz ze nie jestes w stanie zrozumiec ze jezyki zywe (w przeciwienstwie do np. staroegipskiego) sie rozwijaja, czego efektem sa zmiany (slownictwa, frazeologii, nawet fonetyki i innych czesci gramatyki).
Ojej, z grubej rury walisz! :D Nie szkoda prochu?
Nie wychowałam się w Chinach, a kiedy dorastałam w Polsce, komuna była dogorywającym truchłem, jej władza była żadna, totalitaryzmu i autorytetów jak na lekarstwo. Dlatego szukam ich ciągle i jeśli ktoś zajmuje się czymś z pasją, i robi to tak dobrze jak Miodek, to go doceniam, lubię i szanuję :)
Nawiasem mówiąc, jestem filologiem, więc mi tu nie wyjeżdżaj z twoimi kieszonkowymi mądrościami na temat języka. Jasne, każdy błąd czy kiks to zawsze "rozwój", nigdy ignorancja czy łatwizna :D Zapewne mylenie narzędnika z celownikiem, ostatnio nagminne (np. dać kobietą kwiaty), to też rozwój, a nie zwykłe matołectwo.
mam to samo! Jak można tak pisać!?
Najgorsze jest, że ludzie chyba przestali się wstydzić tego, że kiepsko znają mowę ojczystą. Szczególnie razi to w przypadku "patriotów", którzy to tak bardzo chcą bronić narodowej tożsamości przed zgniłym zachodem, ale dwóch zdań komentarza nie potrafią sklecić bez rażących błędów.
Wiatry wiejom...
ja tez, silna reakcja alergiczna...
U ciebie ten "rozwój" widać w bardzo wysokim stopniu, zdaje się , że nie wiesz, do czego służą przecinki.
Innowacje grypsery i żulii to też rozwój języka, o taki rozwój ci chodzi?
Jest pewna różnica, "dedykowany" jest formą poprawną, tylko używaną często w niewłaściwym znaczeniu, niepotrzebnie zamiast "przeznaczony do", natomiast "zaopiekowany" jest formą samą w sobie błędną, bo "opiekować się" nie jest czasownikiem przechodnim i nie tworzy imiesłowu biernego.
Rozwijają? Rozwijajom. Jedne sie rozwijajom, inne sie nie rozwijajom. Naoguł te stare, nierzywe sie nie rozwijajom. Nowe sie ciongle rozwijajom. Polski nalerzy teraz do najbardziej rozwijajoncych sie. Dzięki wolności.
O tym dedykowaniu właśnie piszę, w sensie "przeznaczony", tylko mi się nie chciało rozwijać.
Zawsze używaliśmy tego słowa żartobliwie, podobnie jak "obiegnięty" (też w tym znaczeniu) ale z pewnością nie powinno się tak pisać w gazecie.
Ach ten wysyp gramatycznych nazistów. Skoro słowo "zaopiekowany" zaistniało i nikt nie ma wątpliwości, co ono oznacza, to znaczy, że przekaz jest jasny, a samo słowo jest poprawne. Nie ma znaczenia, że coś tam jest nieprzechodnie i nie tworzy imiesłowu - przekaz jest zrozumiały, to jedyne sensowne kryterium.
A czego się tu wstydzisz. To, że ty posługujesz się jakimś określonym standardem języka polskiego, nie oznacza - wbrew temu, co ci się wydaje - że jest on stały, niezmienny, jedynie poprawny i wyłącznie obowiązujący.
Jako nieuk i hebes nie odróżniasz poprawności językowej od powszechnej zrozumiałości danego słowa. Wiesz bez szperania w Google, co znaczą słowa "rozanielony" albo "certować"? Śmiem wątpić. A są to słowa jak najbardziej poprawne.
Suferen ma racje. Powiem mocniej: jak coś jest zrozumiałe dla suferena, wszystko gra, to proszę nie wyjeżdżać z gramatyką. Nazistów językowych nie będziemy tolerować. To jest wolny kraj.
Nie ma czegoś takiego jak "poprawność językowa". To sztuczny koncept, wymyślony przez lingwistów, którzy zapomnieli, że ich zadaniem jest jedynie opisywanie istniejących norm, a nie ich tworzenie. Nazywasz mnie nieukiem - a ja z własnego doświadczenia wiem, że nieukami i głąbami są najczęściej poprawnościowe głąby, który poprawianiem innych budują własne ego i przykrywają bezmiar swojej ignorancji. Często jest tak, że sami nie znają norm, na które się powołują.
I oczywiście, że wiem bez guglania, co znaczą wymienione słowa.
Powinno być: dzienki
Racja. Wielkie dzienki za uwage.
Oczywiście, że tak właśnie jest. Język tworzy większość jego użytkowników, a nie nadęte bubki z forum.
"Nadęte bubki z forum" należą do użytkowników języka.
To jest bardzo obszerny temat, moglibyśmy dyskutować godzinami. Język się zmienia, ale to nie znaczy, że możemy czy powinniśmy przyjmować wszystkie zmiany. ("Ostrożnie ze zmianami"). Wiele z nich razi, są niepotrzebne; dla przywiązanych do swojego języka, jego gramatyki i powstałej w nim literatury, ceniących precyzję, są nie do zaakceptowania. Bezkrytyczne przyjmowanie zmian doprowadziłoby do tego, że przestalibyśmy się nawzajem rozumieć. Prędkość, z jaką teraz następują, powoduje, że młodzi czytelnicy mają problemy ze zrozumieniem utworów literackich, podręczników itd. powstałych (zaledwie) kilkadziesiąt lat temu. Na koniec ogólna uwaga: po co zmieniać to, co ciągle dobrze nam służy i jest miłe uchu ludzi wyczulonych na język? Nie powinniśmy ustępować barbarzyńcom, domorosłym reformatorom i kolesiom spod budki z piwem. Niech w dziedzinie języka opinie lingwistów dalej były ważniejsze od opinii suwerena.
Tera mówi się wiejo...
Dziękuje za uwagę. Wieją/wiejom/wiejo... Tańczą/tańczom/tańczo... Robią/robiom/robio... Tak się rozwija (zwija?) nasz język i musimy o tym pamiętać, być na bieżoco...
Hm. Cudownie? Wygląda na duuużo starszego, bardzo zniszczony życiem.
Nie takie narkotyki straszne, jak je malują.
Antoni chyba lubi bardziej "pyziatych" takich jak Misiek, czy młodzienczy Jaruś.
Taki język odbieram jako dowód na brak czytania książek pisanych poprawną, literacką polszczyzną