Łukasz Kozak: Praca nad "Upiorem", wliczając w to dotarcie do źródeł, zajęła mi prawie dwa lata. Pandemii jeszcze nie było, mogłem swobodnie podpytywać przy różnych okazjach przypadkowe osoby, czym ich zdaniem jest upiór. To słowo powszechnie znane i używane, a nikt nie udzielił poprawnej odpowiedzi. Mówili, że to duch lub zjawa.
A upiór to żywy człowiek lub żywy trup – pierwowzór popkulturowego wampira. W XIX wieku słowa „upiór” i „wampir” były w polszczyźnie synonimami. Podczas gdy wampir ulegał ciągłym literackim, oderwanym od źródeł metamorfozom, których efekty widzimy w kulturze popularnej – od powieści, przez filmy, po gry i czystą komercję, upiór długo zachowywał swoje pierwotne, archaiczne cechy i na terenach dawnej Rzeczypospolitej wciąż był postacią budzącą grozę. Tak było jeszcze w międzywojniu. A potem, wraz z unowocześnieniem wsi, zapomnieliśmy w Polsce o naszych upiorach.
Wszystkie komentarze