Wszystko w zaświatach było mdłe: nikłe światło, sączące się znikąd plumkanie lir i blade kwiaty, których cebulki w świecie żywych stanowiły pożywienie biedoty. To mniej więcej tak, jakbyśmy na wieczność mieli zostać uwięzieni na porośniętej cebulą Nizinie Mazowieckiej.

Dla P. T.

Nasz świat jest jeden – czemu więc zaświaty są w liczbie mnogiej? Owszem, dla ludzi średniowiecza dzieliły się na piekło, czyściec i niebo, ale przecież i świat dzielił się wówczas na trzy części: Europę, Azję i Afrykę.

Jednak w czasach, kiedy Patinir malował swój obraz, wszystko zaczynało się komplikować: nowo odkryty kontynent nazwano Ameryką, a renesansowi uczeni od paru pokoleń dogrzebywali się do kolejnych antycznych tekstów i zgłębiali dawną filozofię i mitologię. I Ameryka, i antyk były wciąż w dużej części nieznane i niezrozumiałe, więc próbowano je jakoś dostosować do tego, co swojskie.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Roman Imielski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Charon w dryfie ku porośniętej cebulą i chabrami z poligonu...
    już oceniałe(a)ś
    6
    1
    Poproszę o więcej :)
    @arronia
    Będzie, będzie :)
    już oceniałe(a)ś
    2
    1