Każdy ma wewnętrzny filtr. Czasami przyjdzie do głowy coś nie tylko obiektywnie śmiesznego, ale też niesmacznego i obscenicznego. Nie wszystko więc, co przyjdzie mi do głowy, rysuję. Może to jest błąd? - zastanawia się Bartłomiej Belniak, rysownik, karykaturzysta i ilustrator.

W cyklu „Historia jednego rysunku” znani satyrycy, rysownicy i ilustratorzy opowiadają o jednej ze swoich prac. W poprzednich odcinkach wystąpili: Andrzej MleczkoMarek RaczkowskiHenryk SawkaJanek KozaEdward Lutczyn, Andrzej PągowskiMagda DanajBartosz MinkiewiczJarek Kubicki i Szymon Szymankiewicz i Marek Skwarski

Bartłomiej Belniak:

Z rysowania w dzieciństwie pamiętam, że opacznie zrozumiałem pojęcie karykatury i nie zwracałem uwagi na to, co i kogo rysuję. Rysowałem postaci wymyślone, choć zniekształcone. Dopiero potem pojąłem, że chodzi o to, by przedstawiać ludzi z krwi i kości, ale w krzywym zwierciadle.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze