Michel Piccoli, znakomity aktor francuski, zmarł 18 maja w otoczeniu rodziny. Był mistrzem kina mieszczańskiego. Miał 94 lata. Doznał wylewu krwi do mózgu.

Sławę przyniosła mu „Pogarda” (1963) Jeana-Luca Godarda, gdzie zagrał pisarza zatrudnionego do napisania scenariusza o Odyseuszu dla Fritza Langa, co doprowadza do ruiny jego małżeństwo z piękną Camille (Brigitte Bardot). Powtarzał: „Moja relacja z Brigitte była niezwykle kurtuazyjna, i nic ponadto”. Najlepiej pracowało mu się z Romy Schneider, zwłaszcza w filmach Claude’a Sauteta.

Michel Piccoli nie żyje

W „Okruchach życia” (1970) Sauteta był architektem, który ginąc w wypadku samochodowym, wspomina życie w trójkącie: z kochanką (Schneider) i żoną (Lea Massari). W „Wielkim żarciu” (1973) Marca Ferreriego znalazł się w czwórce przyjaciół, którzy postanawiają „zajeść się na śmierć”. Satyrą na współczesną konsumpcję okazał się także „Dyskretny urok burżuazji” (1972) Luisa Buñuela, w którym bohaterom wciąż coś przeszkadza w spożyciu posiłku.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Ogromny zal.Okruchy zycia...
    @kamila gwiazda
    Wlasnie ten film jako pierwszy przyszedl mi do glowy. No i La Grande Bouffe! ;-)
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @struwwelpeter
    Mnie "Le charme discret de la bourgeoisie"
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    A ja go będę pamiętał z "Benjamina, czyli pamiętnika cnotliwego młodzieńca" z Catherine Denevue. Ach, gdzież są niegdysiejsze śniegi...
    już oceniałe(a)ś
    17
    0
    Widziałem go w paryskim Forum des Images w 2012 roku, gdzie poruszał się jak żywa statua i mówił jak filozof. Co za talent i co za inteligencja!
    już oceniałe(a)ś
    12
    0
    Był dla mnie gwiazdą szlachetnego nurtu kina europejskiego, które się skończyło wraz z odejściem Romy Schneider, Bardot, Cybulskiego, Kobieli, Cardinale, Vitti, Trintignanta, Lollobrigidy, Loren, Mastroianniego, Delona, Belmondo, von Sydova, Mercier, Ventury, Noireta i jeszcze tuzina wspaniałych aktorów. Ustawiali ich na planie tacy mistrzowie jak Wajda, Fellini, Chytilova, Antonioni, Truffaut, Polański, de Sica, Hass, Bergman, Visconti, Menzel, Skolimowski, Herzog, Forman i jeszcze z pół tuzina a może i cały tuzin tuzów. Potem kino zaczęło biec w stronę kolorowych zestawów dynamicznie zmontowanych obrazków. I się rozstaliśmy. A Piccoli grał elegancko, powściągliwie, z wykorzystaniem uważnego spojrzenia, lekkiego grymasu, półuśmiechu, pauzy, ech...
    @Diderrus
    I Deneuve, Boże, ta niesamowita Catherine Deneuve... Louis Malle, Jeanne Moreau, Montand, Signoret, ...
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    @Diderrus
    Biorąc pod uwagę wymienione nazwiska, to kino europejskie zaczęło się kończyć już w latach 60. Na szczęście jego ostateczny koniec jeszcze nie nastąpił, bo wśród wymienionych wyżej można znaleźć takie/takich, którzy wciąż żyją, a niektóre/niektórzy wciąż grają i reżyserują. Fakt, że nie ma już tak wielkich twórców jak w "tamtych czasach", ale nie jest aż tak źle, kino europejskie to cały czas nie tylko kolorowe zestawy dynamicznie zmontowanych obrazków.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Prawdziwy gigant kina, piękna kariera, aktywny prawie do końca życia, szkoda, że to już koniec.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    W ostatnich kilkunasu latach pamietalem go z "Wracam do domu" Manoela de Oliveiry.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0