Gregory Peck to szczupły, ciemnooki brunet o niskim, seksownym głosie i 188 cm wzrostu. Ale Oscar i tak go nie ominął, za „zaangażowaną” rolę w „Zabić drozda” (1962) Roberta Mulligana. Zagrał owdowiałego adwokata Atticusa Fincha broniącego w rasistowskiej Alabamie w roku 1932 Afroamerykanina oskarżonego o gwałt na białej kobiecie.
Na planie pojawiła się Harper Lee, autorka filmowanej książki (1960). Akurat kręcono scenę, w której wracającego do domu Atticusa wita dwoje jego dzieci. Lee rozpłakała się po ujęciu, tłumacząc Peckowi, że ten bardzo przypomina jej ojca, który był pierwowzorem Atticusa. „Masz nawet lekko wzdęty brzuch tak jak on” – rzekła. „To nie wzdęty brzuch” – odpowiedział Peck. – „To wielkie aktorstwo”. Jego finałową sądową przemowę, trwającą sześć i pół minuty, nagrano tylko w jednym dublu.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
A poza tym Mallory był Nowozelandczykiem, a nie Anglikiem ;-)
Może p. Jacek Szczerba jest tak młodym człowiekiem, że zarówno rok 1961 jak i 1981 to zamierzchła przeszłość, prehistoria.
Szkoda, że przed publikacją nie sprawdził dat, jeszcze większa szkoda, że nie poprawił błędów, na które zwracają uwagę czytelnicy.
Maił piękny baryton i wspaniałą dykcję.