Gdyby Gregory Peck był tak dobrym aktorem, jak pięknym był mężczyzną, chyba nikt w historii Hollywoodu nie mógłby się z nim równać. Będzie bohaterem retrospektywy na American Film Festivalu we Wrocławiu (5-11 listopada).

Gregory Peck to szczupły, ciemnooki brunet o niskim, seksownym głosie i 188 cm wzrostu. Ale Oscar i tak go nie ominął, za „zaangażowaną” rolę w „Zabić drozda” (1962) Roberta Mulligana. Zagrał owdowiałego adwokata Atticusa Fincha broniącego w rasistowskiej Alabamie w roku 1932 Afroamerykanina oskarżonego o gwałt na białej kobiecie.

Na planie pojawiła się Harper Lee, autorka filmowanej książki (1960). Akurat kręcono scenę, w której wracającego do domu Atticusa wita dwoje jego dzieci. Lee rozpłakała się po ujęciu, tłumacząc Peckowi, że ten bardzo przypomina jej ojca, który był pierwowzorem Atticusa. „Masz nawet lekko wzdęty brzuch tak jak on” – rzekła. „To nie wzdęty brzuch” – odpowiedział Peck. – „To wielkie aktorstwo”. Jego finałową sądową przemowę, trwającą sześć i pół minuty, nagrano tylko w jednym dublu.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Przyjemnie usłyszeć, że był z gruntu dobrym człowiekiem.
    już oceniałe(a)ś
    41
    0
    Działa Nawarony są z 1961 a nie z 1981.
    @malgola
    A poza tym Mallory był Nowozelandczykiem, a nie Anglikiem ;-)
    już oceniałe(a)ś
    11
    0
    @malgola
    Może p. Jacek Szczerba jest tak młodym człowiekiem, że zarówno rok 1961 jak i 1981 to zamierzchła przeszłość, prehistoria.
    Szkoda, że przed publikacją nie sprawdził dat, jeszcze większa szkoda, że nie poprawił błędów, na które zwracają uwagę czytelnicy.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    ogladanie go na ekranie bylo przyjemnoscia i niezaleznie od opinii o jego rzekomej slabosci aktorskiej nadal z wielka przyjemnoscia go ogladam. Ciekawy, uczciwy facet i niezapomniane kreacje filmowe.
    @paella18
    Maił piękny baryton i wspaniałą dykcję.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Że aż położył rolę Mengele? Może trochę przeszarżowana. Ale to w końcu nie był Bergmanowski film. Nie był może Hopkinsem potrafiącym w 30 sekundowym ujęciu przekazać bez słów oczami i mimiką różne emocje. Ale sam znam spore grono osób, które kunsztu w aktorstwie Hopkinsa nie dostrzegają, mówiąc że to tylko maski. W końcu nie jest ładne co jest ładne, ale co się komu podoba.
    już oceniałe(a)ś
    15
    0
    On ma coś dobrego w twarzy, nawet mając poważną minę, jest w nim coś łagodnego. Niezapomniany.
    już oceniałe(a)ś
    10
    0
    Zabić Drozda. Mindblowing.
    już oceniałe(a)ś
    9
    0
    Dlaczego Mallory'ego "powinien grać Anglik" skoro ta postać była Nowozelndczykiem???
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Wcale ich nie zawalił. Może lekko przeszarżował. Wskutek urody tych ról dostawał jak na lekarstwo. A przed "To Kill a Mockingbird" powinien dostać Oscara co najmniej dwa razy. Dostał ją co dopiero za czwartą nominacją.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0