Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, jak wygląda promocja polskiej kultury za granicą. Efektem jest raport upubliczniony w środę 4 września, którego wyniki publikujemy jako pierwsi.
Kontrolerzy NIK nie mają dobrych wiadomości: nie diagnozujemy potrzeb, nie robimy długofalowych planów, nie ma nawet specjalnego budżetu na realizację przedsięwzięć. Dlatego promocja polskiej kultury pozostawia wiele do życzenia. Podobnie jak współpraca między instytucjami, które powinny się tym zajmować. Kontrola wykazała, że jest ich aż 120.
Wszystkie komentarze
może tam, że prawdziwi (najlepsi) twórcy, czyli ludzie, którzy świat dobrze rozumieją, nie dadzą się wplątać w naiwne historyjki gwałcące podstawowe zasady krytycznego obserwatora rzeczywistości?
Kim trzeba być, by tworzyć "dzieło" mające trafić do instynktów suwerena, by poczuł się dumny, głównie z tego, że nic nie rozumie, ale jest dumny? Każdy twórca, który naprawdę wie czym jest sztuka prędzej się potnie, potnie swoje płótno, swoją taśmę, niż da się tak pogwałcić tym troglodytom.
A PISowi niech pozostaną radiomaryjni "malarze" od portretów pezespana, których galerię zaprezentowała kiedyś "Polityka", niech modlą się do wybitnych dzieł wybitnych twórców pomników smoleńskich na kulturyście-Kaczyńskim z Kraśnika zaczynając, a na drewnianym Tupolewie z kołami od poloneza kończąc. To jest ich poziom.