Seriale, filmy fabularne, kreskówki - ogólnie popkultura - wszystko to jest nawozem dla kiełkującej osobowości. Skojarzenia za młodu utrwalone trudno przełamać. Z drugiej strony - otwarte wówczas drzwi tolerancji nie tak łatwo potem zamknąć. Przyjrzę się kliszom charakterystycznym dla mojego, urodzonego w latach 80. pokolenia

Freddie Mercury przebrany za (wyzywającą!) kobietę, która sprząta mieszczański dom w klipie do „I want to break free”, jakoś się przez telewizory bogobojnej Polski przedarł i kiedy później zobaczyłem pierwszego transwestytę, nie uciekłem w obawie przed atakiem Marsjan. Gdzieś już widziałem pana z wąsem w spódnicy i kojarzył mi się tylko z przełomową linią basu i zupełnie niegroźnym śpiewem. Czy homofobiczni ojcowie homofobicznych prawaków zabraniali oglądać synom ten „zboczony teledysk”?

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze