Freddie Mercury przebrany za (wyzywającą!) kobietę, która sprząta mieszczański dom w klipie do „I want to break free”, jakoś się przez telewizory bogobojnej Polski przedarł i kiedy później zobaczyłem pierwszego transwestytę, nie uciekłem w obawie przed atakiem Marsjan. Gdzieś już widziałem pana z wąsem w spódnicy i kojarzył mi się tylko z przełomową linią basu i zupełnie niegroźnym śpiewem. Czy homofobiczni ojcowie homofobicznych prawaków zabraniali oglądać synom ten „zboczony teledysk”?
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze