Nagrodzony w Wenecji za reżyserię "El Clan" Pabla Trapero od piątku 11 marca w kinach. Argentyńska junta przetrwała swój upadek - jej metody stosowano w skali rodzinnej. Czy po takich doświadczeniach możemy się dziwić, że oprawcy z obozów zagłady mogli być ludźmi pobożnymi, kochającymi ojcami?

O Archimedesie Puccio powstały już w Argentynie reportażowa książka i serial. Mimo to (wyprodukowany przez Almodóvara) "El Clan" w ciągu pierwszych dni wyświetlania zebrał tam 1,5 mln widzów. Bo jego bohater jest dla Argentyńczyków symbolem reżimu lat 70. mającego na swoim koncie tysiące porwanych ofiar, które przepadły bez śladu - tzw. znikniętych ("desaparecidos").

Archimedes Puccio w latach 70. działał w służbach specjalnych. Po upadku junty, zastąpionej przez kolejnego prezydenta-generała - tego, który w czasach kryzysu ekonomicznego w celu wzmożenia nastrojów patriotycznych wszczął wojnę z Wielką Brytanią o Falklandy - Puccio przyczaił się, podobnie jak inni jemu podobni.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Marcin Ręczmin poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze