Z Bunuelem doszliśmy do wniosku, że dobry scenarzysta każdego dnia powinien zabić swojego ojca, zgwałcić swoją matkę i zdradzić ojczyznę. Rozmowa z Jeanem-Claude'em Carriere'em, wybitnym francuskim scenarzystą, pisarzem, ubiegłorocznym laureatem Oscara za całokształt twórczości.

Napisał pan dziesiątki wspaniałych scenariuszy, ale najwięcej mówiono o "Kontrowersji w Valladolid" z 1992 r. - o XVII-wiecznej dyspucie, czy Indianie są ludźmi. No może oprócz adaptacji "Mahabharaty". Jak powstał scenariusz?

- Zamówienie przyszło z telewizji: "Czy nie miałby pan scenariusza na 500-lecie odkrycia Ameryki?". Wiem, jak się pracuje dla telewizji: nie będzie okrętów, piramid, konkwistadorów, nawet podróż do Meksyku z braku pieniędzy będzie niemożliwa. Ale sam temat - spotkanie dwóch kontynentów - bardzo mnie zainteresował.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Michał Olszewski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    <<< - (...) najwięcej mówiono o "Kontrowersji w Valladolid" z 1992 r. - o XVII-wiecznej dyspucie, czy Indianie są ludźmi. (...) - Zamówienie przyszło z telewizji: "Czy nie miałby pan scenariusza na 500-lecie odkrycia Ameryki?". (...) Wymyśliłem, że napiszę o tej historycznej dyspucie. (...) Jedynym problemem była data, bo wydarzenie nie miało miejsca w 1592 r., tylko 58 lat później. (...) >>> Strasznie się tu wszystko cosik pomieszało. 1.) Odkrycie Ameryki (kolumbijskie) miało miejsce nie w 1592, ale 100 lat wcześniej; jak ktoś nie pamięta, to można było przynajmniej na kalkulatorku policzyć ;-) Tym samym dysputa odbyła się nie w 1650, ale w 1550. 2.) Dysputa bynajmniej nie miała na celu ustalenie czy "Indianie są ludźmi" i czy mają dusze, bo to nie budziło wówczas żadnych wątpliwości, a jeszcze papież Paweł III w1537 w specjalnej bulli "Sublimus Dei" podkreślił to z całą mocą, ogłaszając Indian za równych w ludzkich prawach z mieszkańcami Starego Świata. Tematem sporu było - mówiąc w ogromnym skrócie - czy Indianie są ludem prymitywnym i uprawiającym barbarzyńskie rytuały, w związku z czym należy odgórnie organizować im życie i zmuszać zarówno do pracy na rzecz chrześcijan, jak i do przyjmowania chrześcijaństwa nawet przemocą (de Sepulveda), czy też przemoc jest wykluczona, bo Indianie są zwykłymi ludźmi których należy po ludzku przekonywać do nowej wiary, a przymus wobec nich jest niemoralny i nieskuteczny (de Las Casas). 3.) Dr Las Casas, aczkolwiek zwolennik wolności Indian i wielki ich obrońca, którego dziełem życia było skłonienie cesarza Karola V do wydania w 1542 praw zabraniających brania Indian w niewolę (co prawda wprowadzony w zamian system pańszczyźniany, zwany encomienda, w praktyce niewiele sie od niewolnictwa różnił...), nie był bynajmniej z naszego punktu widzenia aż tak jednoznacznie pozytywnym bohaterem. Dość przypomnieć, że wyjście z sytuacji, w której koloniści hiszpańscy w Ameryce potrzebowali masowej i taniej pracy fizycznej, widział w propagowanym przez siebie mocno sprowadzaniu czarnych niewolników z Afryki, których uważał za mniej cywilizowanych od Indian i bardziej przyzwyczajonych do ciężkiej pracy, a w ich niewolnictwie nie widział prawie do końca życia niczego złego. To tak a propos tej płaczącej nad nim Marokanki, o której wspomina bohater wywiadu... Pozdrawiam
    już oceniałe(a)ś
    3
    0