Robert Leszczyński na naszych łamach opisywał wybuch popularności rapu i tanecznej elektroniki w Polsce, krzepnięcie rockowych gigantów, kryzysy polskiej sceny muzycznej i fonografii, technologiczne przełomy oraz początek ery celebryckiej.

Dziennikarz muzyczny, didżej, muzyk, polityk - Robert Leszczyński zmarł 1 kwietnia 2015 r . W latach 1995-2003 Leszczyński był krytykiem muzycznym "Wyborczej". Z archiwum wyciągnęliśmy kilka spośród setek jego ciekawych tekstów.

"POKOLENIE RAVE. TRANS W POSTINDUSTRIALNEJ SCENERII" (7 września 1995 r.)

Subkultura rave'owców istnieje tylko w weekend. Po normalnym, nudnym tygodniu - dzikie odreagowanie w łomocie basowych bębnów i migotaniu laserowych świateł.

Ogromna hala dwupoziomowej dyskoteki na obrzeżach Warszawy, środek nocy z piątku na sobotę. Muzyka gra z głośnością bliską progu bólu. Beat (rytmiczne uderzenia bębna basowego) jest tak głośny, że słucha się go nie tylko uszami, ale dosłownie czuje całym ciałem. Z takim hałasem nie można walczyć. Można mu się tylko poddać. Hipnotyczny efekt powiększa oślepiające miganie stroboskopu i nieustanne wirowanie kolorowych laserów wycinających w gęstym dymie nieregularne kształty. Wszystko razem sprawia, że czujemy się jak w innym wymiarze. Rzeczywistość wygląda jak film w zwolnionym tempie. W pomieszczeniu tańczy około tysiąca dziwacznie ubranych osób. Tak wyglądało ostatnie Techno Party w klubie Van Beethoven.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Marcin Ręczmin poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Odpoczywaj w spokoju. Kondolencje dla rodziny i przyjaciół.
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    Kiedyś grałem na jednej imp z tym człowiekiem. Zapowiadali go jako mega gwiazdę DJ, a bitów nie potrafił sklejać. My z chłopakami targaliśmy torby z vinylami z 3miasta do Krakowa, graliśmy za zwrot pkp, open bar, i 100 pln na głowe, a " gwiazda " weszła na gotowe i wstyd.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    jakoś go kuźwa nie lubiłem
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Zoil. Pamiętam jak umarł Layne Staney z Alice in Chains, a RL zamiast o nim napisać, zrobił artykuł o jakiejś nu-metalowej kapeli. Wtedy przestałem czytać dział muzyczny w GW.
    @panieleszku może go nie znał :)
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    co jak co ale o muzyce to ten koleś nie miał pojęcia nie dziwie się, ze startował od palikota
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Jeszcze jedno: Michael Jackson "nie zostawił po sobie tak naprawdę żadnej spuścizny".... To co w takim razie pozostawiają tacy ludzie jak Leszczyński?
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    teraz taka jedna hiena cmentarna może napisać, tak jak o Jacku Kaczmarskim: " Ostatni raz rozmawialiśmy dłużej, gdy wybuchła sprawa Rywina i rozpoczęły się jadowite ataki na "Gazetę". Jacek, bardzo już chory, zatelefonował i powiedział: "Adam, pamiętajcie, że jestem z wami i po waszej stronie. Gdyby trzeba było - dysponuj moim nazwiskiem". I jeszcze powtórzył: - Pamiętaj. Będziemy zawsze o tym pamiętali, Jacku. Jacek był przyjacielem "Gazety Wyborczej". Zaszczycał nas obecnością na naszych kolejnych rocznicach. To strasznie gorzkie, że nie będzie go z nami w czasie naszego 15-lecia." <a href="http://wyborcza.pl/1,75475,2019073.html" target="_blank" rel="nofollow">wyborcza.pl/1,75475,2019073.html</a> tylko imię podmienić.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1