Nie dyskutując o historii, bo na to nie było czasu, daliśmy sobie z nią radę, gdyż sami zaczęliśmy ją tworzyć - tak o narodzonym na nowo społeczeństwie ukraińskim mówi Jurij Andruchowycz. ?Szcze ne wmerła i nie umrze? już w księgarniach

Wyśmienity pisarz opowiada o ukraińskim zrywie, o społeczeństwie, które wdeptywane w ziemię jednak się obudziło. Przejmująca jest ta rozmowa z nim, którą poprowadził Paweł Smoleński. To są krwiste opowieści, wypełnione anegdotami, zwrotami akcji - thriller społeczno-polityczny, mówiona powieść o Ukrainie.

Mówi o koszmarnym stanie ukraińskich elit politycznych, o prezydentach uformowanych po sowiecku, jak Krawczuk czy Kuczma. O Janukowyczu, tępym mafioso chcącym zarządzać Ukrainą jak gangiem, czy o Juszczence, człowieku bez klasy, który wolał oddać władzę Janukowyczowi, niż dogadać się z Julią Tymoszenko.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Sebastian Ogórek poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Jak zwykle zaczac trzeba od wlasciwej oceny agresora - tu: Rosji. Andruchowycz ocenia ten kraj wlasciwie, ludnosc indoktrynowana od wiekow przeciwko wszystkiemu co sie rusza, niewolnicy od pokolen. Takiego kraju zawsze nalezy sie bac. I znac dobrze.
    @123jna Jesli sie boisz, to juz przegrales. To jak z terroryzmem. Trzeba znac, "bac sie" jedynie w rozumieniu "nie lekcewazyc" i okazywac sile.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Jakim cudem? Ukraina będąca "od wieków" częścią Rosji, później ZSRR, odwiecznie w kulturowo- politycznym kręgu zdrowej wschodniej Słowiańszczyzny nie ma problemów z odrzuceniem od siebie propagandowej kremlowskiej papki, nie miała też większych problemów z przegnaniem na wschód swojego marionetkowego prezydenta i jego mafijnych bossów. Gdy porównać to z rosyjskim społeczeństwem łykającym niczym żywa gąbka każde g.... wypuszczone przez "prawdomówne" media i potulnie znoszące każdy kaprys Cara, staje się jasne, że mamy do czynienia z odrębną świadomością narodową, innym społeczeństwem, inną pamięcią historyczną i potrzebą rzeczywistego samostanowienia, z dala od postsowieckiego cuchnącego jądra tradycji i konserwatyzmu. Ciekawe, jak będą to tłumaczyć kremlowscy klakierzy na tym forum.
    @zoobr Ukraina to Rus Kijowska, to atamani kozaccy. Rosja to bojarzy uznani przez chanow z Mongolii. Taki jest rodowod dwoch panstw. I Andruchowych ma racje w ocenie Rosji I Rosjan: jedyny imperatyw samozadowolenia to "inni musza sie nas bac", bo to oznacza prestiz. A skad to sie bierze - patrz rodowod panstwa i narodu.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    Ukraina ma wybór: albo zdobyć się na wielki wysiłek i z 25-letnim opóźnieniem dołączyć do Europy, albo poddać się i zostać kolonią Putinlandu. Nam było w roku 1989 łatwiej, bo rosyjskie czołgi nie wyruszyły wtedy przeciw nam.
    już oceniałe(a)ś
    16
    0
    Genialny Andruchowycz nie może znieść tego, że po prawdzie Zachód tkwi mentalnie w czasach zimnej wojny, zakładającej milczącą zgodę na istnienie sowieckiej strefy okupacyjnej obejmującej pół Europy. O ile kraje satelickie ZSRR jakoś już zaistniały w świadomości Zachodu, o tyle Ukraina i inne składowe byłego imperium ciągle traktowane są jako barbaria, którą dla świętego spokoju najlepiej byłoby oddać w pacht jakiemuś carowi ("Po co w Europie tyle państw?" - pyta Churchill w "Jałcie" Kaczmarskiego). To prawda, Ukraińcy mają bardzo "zdystansowanych" sojuszników i bezwzględnych wrogów. Rzeczywistość jest taka, że bronić mogą się skutecznie jedynie sami (za co mi jest osobiście wstyd).
    już oceniałe(a)ś
    0
    1