Wszystkie relacje z festiwalu filmowego w Cannes znajdziesz W TYM MIEJSCU
Minimalnymi, ale mocnymi środkami, za pomocą crescenda, podobnego do tego, jakie Glass stosuje w swojej muzyce, "Lewiatan" osiąga szczyt grozy. Nagle się kończy jak rozpędzona aria Glassa. Rzeczywistość w jednym momencie objawiła swoją perwersyjną naturę.
Wszystko zaczyna się niewinnie, trochę myląco, jak odwieczna satyra na despotyzm władzy. W nadmorskim mieście koło Murmańska mieszka z rodziną Kola. Zwykły facet, grzeszny, porywczy, kochający. Pije jak wszyscy w tej północnej okolicy. I jest Wadim, prezydent miasta, satrapa, który prowadzi z Kolą wojnę. Chce odebrać mu działkę, na której stoi jego stary dom. Prawo, milicja - wszystko jest na usługach prezydenta. Kola jednak nie daje za wygraną. Sprowadza swego dawnego kolegę prawnika z samej Moskwy, człowieka nowoczesnego, spoza układu, żeby burmistrza postraszył. I tak się staje.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze