Portret Maier, który wyłania się z opowieści dawnych pracodawców i byłych podopiecznych, jest intrygujący i niejednoznaczny. Wiadomo na pewno tylko to, że była wysoka, nosiła niemodne płaszcze i chodziła marszowym krokiem z zawieszonym na szyi nieodłącznym Rolleiflexem

"Szukając..." wykazuje pewne, dość naskórkowe, podobieństwo ze znakomitym "Sugarmanem": obydwa dokumenty opowiadają o zapomnianych, a niezwykle utalentowanych artystach. Ale Sixto Rodriguez nie śpiewał sobie tylko przy goleniu , jakieś próby - niezbyt wprawdzie energiczne - w kierunku upublicznienia swojej muzyki podejmował, no i na niemacierzystym i odległym geograficznie rynku jednak zaistniał. Maier nie zabiegała zaś nigdy (w każdym razie nic o tym nie wiadomo) o publikowanie swoich zdjęć. Zdobyła sławę, ale już pośmiertnie.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze