Antonio Munoz Molina na 800 stronach próbuje uchwycić obraz Hiszpanii lat 30. XX w. "We mgle czasów" to książka chwilami piękna, chwilami ułomna. Zmysłowa i ponura. Stroniąca od łatwych rozwiązań i niezachwalająca żadnej cudownej teorii.

Antonio Munoz Molina (rocznik 1956) to prozaik płodny, nagradzany i wychwalany, choć niekoniecznie w Polsce, mimo że wydano u nas kilka jego powieści ("Zima w Lizbonie", "Beltenebros", "Jeździec polski"). Ten lokalny brak większego powodzenia niewiele oczywiście znaczy, choć może mieć związek z pochopnie nachalnym reklamowaniem przez krajowego wydawcę (w myśl zasady: "jeśli nie teraz, to kiedy?") 800-stronicowej księgi "We mgle czasów" jako rzeczy wprost arcydzielnej, po lekturze której "ma się nieodparte wrażenie, że nic więcej o człowieku powiedzieć się po prostu nie da".

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze