W piątek (7 marca) w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie premiera ?Romea i Julii? do muzyki Siergieja Prokofiewa.

- Zazwyczaj balet "Romeo i Julia" jest historią romantyczną i przerysowaną. Dla mnie to nieprzekonujące. Chcemy pokazać dramat psychologiczny - mówi Krzysztof Pastor.

Rozmowa z Krzysztofem Pastorem, choreografem, dyrektorem Polskiego Baletu Narodowego

Izabela Szymańska: "Romeo i Julia" wydaje się bardzo wdzięcznym materiałem dla baletu: romantyczna historia, sceny taneczne podczas balu, na którym spotykają się bohaterowie. Co pana skłoniło do wybrania tego tytułu?

Krzysztof Pastor: Miłość w kontekście konfliktu. Wyjechałem z komunistycznej Polski, pracuję w różnych częściach świata. Mówimy, że ludzie wszędzie są tacy sami, jednak polityka decyduje o całym naszym życiu, też o miłości. W 1995 roku wystawiałem w Zagrzebiu balet oparty na prawdziwej historii. Bohaterami była prawosławna dziewczyna i chłopak muzułmanin. Potajemnie spotykali się na moście, zostali zabici przez snajpera. Kilka dni po rozpoczęciu prób miasto, w tym teatr, zostało zbombardowane. Trafiliśmy do szpitala. Po trzech miesiącach wznowiliśmy próby, ale nie wszyscy tancerze do nich wrócili. Te wydarzenia zmieniły ich życie. Z kolei dziś zarówno w naszym zespole, jak i w Het Nationale Ballet, z którym współpracuję, mamy osoby pochodzące ze wschodniej oraz zachodniej Ukrainy. Inaczej oceniają trwającą tam rewolucję. Na pewno na Ukrainie są takie narzeczeństwa, w których jedna strona uważa, że Ukraina jest szantażowana przez Unię Europejską, a druga, że przez Rosję.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze