W niedzielę w Krakowie zaczyna się 11. edycja muzycznego festiwalu Unsound. Impreza potrwa do 20 października. W tym roku artyści mieli się przygotować na hasło ?Interference? (czyli zakłócenie, ingerencja)

W programie solidna dawka awangardy z filharmonii i alternatywnych klubów - techno, noise, minimal. Będą instalacje muzyczne, improwizacje i muzyka komponowana. W ruch pójdą syntezatory i gitary, laptopy i gramofony. Miejscami unsoundowych wydarzeń będą m.in. Muzeum Inżynierii Miejskiej, Ogród Botaniczny UJ, kościół św. Katarzyny, synagoga Tempel, hotel Forum, klub Re i centrum Manggha. No i filharmonia.

Organizatorzy piszą, że mający dawniej nowojorską, a dziś także londyńską edycję Unsound to "festiwal muzyki postępowej i pokrewnych sztuk wizualnych". Postępowy jest związany z hasłem imprezy zakaz fotografowania i filmowania podczas koncertów. Organizatorzy piszą wprost, że chcą "zmusić słuchaczy do zaangażowania i czynnego przeżywania", dać odpór łatwej konsumpcji muzyki. Oby się to udało. Wizualizacje będą ograniczone niemal do zera - ma rządzić dźwięk.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Łukasz Grzymisławski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze