Listę otwiera IX Symfonia Beethovena, ale to balet Strawińskiego narobił najwięcej hałasu w dziejach muzyki. Pisząc je na zamówienie Sergiusza Diagilewa, szefa zespołu Baletów Rosyjskich, kompozytor nie żałował w partyturze litery "f", czyli "forte". Podwójnej obsadzie instrumentów dętych kazał grać mocno i jazgotliwie, w sposób przypominający zwierzęce ryki, a kotłom i bębnom grzmieć jak burza oraz niepokoić zmienną, konwulsyjną pulsacją. Jakby tego było mało, jego partner od choreografii, polski tancerz Wacław Niżyński, wymyślił układy taneczne, które przeczyły ideałom klasycznego piękna i wdzięku. Nic dziwnego, skoro tematem "Święta" były pogańskie obrzędy prasłowiańskie ku czci odradzającej się natury, a obaj twórcy z młodzieńczym tupetem wyciągnęli z tego radykalne wnioski. Jednak snobistyczna publiczność zgromadzona w Theatre des Champs-Elysees ze wstrętem odrzuciła tę propozycję. Przez widownię przeleciał huragan - krzyki oburzonych słuchaczy zagłuszyły wykonanie, doszło do rękoczynów. Jeśli Strawiński zamierzał obnażyć hipokryzję tkwiącą w kulturze, odniósł sukces w stu procentach.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze