Historia, jak wskazuje jej nazwa, to nie tyle nauka, co opowieść. Wiedzą o tym zresztą sami historycy, którzy badając zdarzenia z przeszłości, opierają się na pisanych dokumentach – zostawionych przecież przez ludzi z krwi i kości, a nie beznamiętne roboty.
Założenie, że kronikarze z przeszłości byli 100-procentowo obiektywni, należy włożyć między bajki. Kiedy więc na podstawie ich zapisków staramy się narysować obiektywny obraz przeszłości, ulegamy złudzeniu.
Pomyślmy zresztą: nie potrafimy się dogadać co do wydarzeń teraźniejszych, a chcielibyśmy mieć pewność co do tych sprzed dekad, setek lat czy nawet sprzed tysiąclecia.
Wszystkie komentarze
Sztandarowy przykład - historia IIRP. Przedwojenna Polska, pokazywana w starych filmach i we wspomnieniach przypomina kraj mlekiem i miodem płynący. A wystarczy zagłębić się w twarde dane liczbowe aby stwierdzić że było wręcz przeciwnie - bezrobocie, analfabetyzm, bezdomność, bieda, brak perspektyw.
Podobnie PRL. Ale co do statystyk, też można mieć wątpliwości.
Najpierw musialbys porownac dane statystyczne z samego poczatku IIRPP z innymi panstwami z dokladnie tego samego okresu, a pozniej z liczbami ze statystyk odnoszacych sie do konca istnienia tego panstwa (20 lat pozniej), zeby powiedziec cokolwiek o tym, jak wygladala sytuacja, i jak ta sytuacja sie zmieniala.
Dane z jednego panstwa, bez kontekstu historycznego o raz dynamiki czasowej, czyli to, co sugerujesz, sa bezuzyteczne.
Oczywiście, że porównywałem, zarówno w czasie, jak i z sąsiednimi państwami.
Dlatego twierdzę że IIRP była porażką, prawie nic się nie udało.
"najważniejszym źrodłem wiedzy o historii są roczniki statystyczne, a z wcześniejszych wieków - zapisy w księgach podatkowych." No i oczywiście Ewangelie...
W porównaniu do dokonań naszych sąsiadów ze wschodu i zachodu, to i tak nie ma na co narzekać.
No chyba ze tak
Ciekawe by bylo przeczytac te porownawcze statystyki, zebrane razem
Obecnie rządzącym wystarczają chyba nanosekundy.
Więc to nie jest tak, że "zobaczyliśmy" jakieś słowo, po czym po chwili zapominamy to i wydaje nam się że zobaczyliśmy inne, znane nam. "Widzimy" nie to co napisane, tylko słowa, które znamy lub te, które nasz system poznawczy uzna za właściwe. I to pamietamy. Dopiero potem, jeśli czujemy, że coś jest mocno nie tak to spoglądamy jeszcze raz i jesteśmy w stanie przeliterować, że napisane jest co innego niż nam się wydawało. Ale wtedy też zwykle pierwsza pojawia się racjonalizacja, że pewnie ktoś inny sie pomylił i żle napisał. Albo też po prostu zostajemy z pierwszym, fałszywym spostrzeżeniem.
Człowiek nie jst stworzeniem racjonalnym, tylko styworzeniem racjonalizujacym. Jego mózg zajmuje się w sporej części "dorabianiem teorii" do swoich własnych przekonań. No bo przecież Indianin w stroju Irokeza nie może być prawnikiem, prawda?
Zgoda, dodałbym tylko, że nie jest to wadą, ale skutkiem ubocznym ograniczonej mocy procesora, który mamy między uszami. Osobniki, które nie potrafiły dostatecznie szybko podjąć decyzję, która choćby w połowie była poprawna, nie przeżyły. Inna rzecz jeszcze to "afrykański handlarz narkotyków": nie wiemy, czy odpowiadający mieli możliwość odmówienia odpowiedzi ze względu na brak danych. W przeciwnej sytuacji zaczynamy doszukiwać się korelatów w rodzaju stroju, okularów itp. - wolimy pójść na manowce skojarzeń niż podać odpowiedź losowo.
zgodze sie, tymbardziej, ze nasz umysl jest pochodną zwierzęcego umsłu, jedynie nadbudowany do maksimum.
Mnie jeszcze żadne zwierzę nie okłamało, a ludzie i owszem. :-)
Czy ChatGPT rzeczywiscie zmysla, czy zwyczajnie sie myli?
Doskonałym przykładem zwierzęcego zmyślania, było to jak po urazie nogi mój pies (wtedy jeszcze bezdomny) najprawdopodobniej zauważył, że kiedy utyka, ludzie lepiej go traktują. I tak sobie kuśtykał przez kilka lat, pomimo że uraz już był dawno wygojony. Kiedy go adoptowaliśmy, po dwóch tygodniach "zapomniał", że go noga bolała.
Brzmi interesująco, ale to nic nowego. Wystarczy sięgnąć choćby po badania Jerome'a Brunera z lat 60-tych i 70-tych... Nasze umysły wychodzą "poza dostarczone informacje" :)
Teksty Pana Redaktora zwyczajnie nie pasuja do dzialu 'Nauka', gdzie chcialoby sie widziec dokladnosc, precyzje, solidna informacje, reprezentatywne dla podejscia naukowego.
Moze nadawalyby sie do dzialu "Co jest grane"...? Nie wiem
Co ma historia jako opowieść, do utyskiwania na "herstorię"?
Swoją drogą, dla każdego kto nie jest kompletnym nieukiem znaczenie "herstorii" jest raczej oczywiste, więc trudno się dziwić, że to słowo się przyjęło także w innych językach niż angielski.
Może i jest to świat iluzji, ale innego nie ma. A co do zwierząt, to któż może wiedzieć w co wierzą.
Moze jakis inny jest.
Tylko o nim nie wiemy, przynajmniej na razie
Dlatego higiena umysłowa nakazuje traktować to jako wymysł, do czasu pojawienia się ewentualnych dowodów.
Mozna tak robic, ale nie nalezy twierdzic, ze "innego nie ma".
Po prostu, jak do tej pory nie ma przeslanek, ktore wskazywalyby, ze inny istnieje. Tylko tyle.
- Autor zaleznie od humoru i potrzeby danego dnia, albo twierdzi, ze ludzie wlascowie nie roznia sie od zwierzat i ze niektore zwierzeta maja swoja wlasna kulture, albo nagle podobnie jak tutaj, twierdzi, ze zwierzeta, inaczej niz ludzie, nie maja wyobrazni. Skad wiadomo, ze zwierzeta nie maja wyobrazni, Panie Redaktorze?
"W najnowszym wydaniu pisma „PLOS" uczeni z Holandii, Wielkiej Brytanii i USA przekonują [...]"
- PLOS, czyli Public Library of Science, to nie pismo. To wydawca. PLoS ONE to jest pismo cytowane w tym artykule. I nie chodzi tutaj o USA, tylko o Kanade.
I w gruncie rzeczy szkoda, ze Autor nie opisal troche tych "short-term memory illusions", czyli glownego tematu artykulu w PLoS ONE. Abstrakt tego artykulu wyglada ciekawie.