Im mniej samochodów na drogach w okresie pandemii, tym więcej wykroczeń i wypadków śmiertelnych. Wydaje się to sprzeczne z intuicją i nieracjonalne? Taka jest - rzeźbiona jeszcze w paleolicie - ludzka natura.

– Więcej przemawia za tym, że nasze drogi są projektowane bardziej z myślą o prędkości niż o bezpieczeństwie – podkreśla Harvey J. Miller, jeden z autorów pracy opublikowanej na łamach „Transportation Research Record".

Według najnowszej analizy zespołu ekspertów z Ohio State University wynikające z pandemii i obostrzeń zmniejszenie liczby pojazdów na drogach nie musi być korzystne dla naszego bezpieczeństwa.

Co prawda w czasie lockdownu w godzinach porannych zarejestrowano w sumie mniej wypadków – większość z nas przestała przecież dojeżdżać do pracy. Ale, niestety, w tym samym czasie zaobserwowano jednocześnie więcej pijanych i prowadzących pod wpływem narkotyków, więcej wypadków śmiertelnych i częstsze przekraczanie prędkości.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Dokładnie na tej samej zasadzie najwięcej groźnych wypadków jest nie w nocy czy we mgle, ale w słoneczny, piękny dzień. W kiepskich warunkach pogodowych jest więcej stłuczek - to prawda - ale są to zazwyczaj niewielkie zdarzenia. A przy pięknej pogodzie to hulaj dusza, piekła nie ma...
    @cykada.
    ... i rozumu, jeśli wcześniej w ogóle był...
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Czyli w sumie chyba dobrze: mniejsze ryzyko, że jakiś debil wjedzie mi w tyłek, a większe, że sam wjedzie w barierki i przy okazji się wyeliminuje.

    "Zmalał odsetek wypadków, w których jeden samochód wjeżdżał w tył innego – z 35,5 proc. do 19 proc. To najczęstszy rodzaj stłuczek na przepełnionych drogach. Ale w tym samym czasie odsetek wypadków z udziałem pojedynczych samochodów wzrósł niemal dwukrotnie: z 12,9 proc. do 25,3 proc.".
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    Bo zabija nadmierna prędkość. Dlatego walka z powszechnym przyzwoleniem w Polsce na przekraczanie dozwolonej prędkości na wszelkich drogach - od miejskich ulic po autostrady - powinna być priorytetem drogówki... I trzeba montować więcej fotoradarów (prawdziwych, nie atrap).
    @zamyslony777
    A mi się akurat dobrze jeździ i bardzo podoba aktualny stan rzeczy :)
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    Najprościej będzie w ogóle zabronić jeździć samochodami, bo to szalenie niebezpieczne. Przecież mają tyle innych zastosowań: można w nich robić dzieci, pić wódkę, słuchać muzyki, spać, oglądać filmy, ogrzewać się, gdy zimno, chłodzić, gdy gorąco, hodować kury albo króliki, a nawet - w tych nowszych - przeglądać internet i pracować zdalnie.
    już oceniałe(a)ś
    3
    1
    No i wychodzi na to, że mamy w Krakowie zbyt dużo, zbyt szerokich dróg. Na szczęście stojąc na nich w korkach, jesteśmy bezpieczniejsi. Dziękuję Wam, amerykańscy naukowcy.
    @markmet
    Dokładnie tak jest. Debilna przestrzeń drogowa (zresztą nie tylko) tego dziwnego miasta wręcz zaprasza do wypadków
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    "Im mniej samochodów na drogach w okresie pandemii, tym więcej wykroczeń i wypadków śmiertelnych. Wydaje się to sprzeczne z intuicją?" ... NIE! Badacze chaosu już dawno odkryli, że jedyne bezpieczne drogi to te, których wypełnienie uniemożliwia chaos osobisty kierowcy
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Jakoś się też amerykańscy naukowcy nie zająknęli na temat ilości idiotów za kierownicą. Rozsądny kierowca będzie jeździł ostrożnie, jeśli wie, że najlepszy nie jest. A jak jest dobry, to tym bardziej będzie uważał na siebie i innych oraz nie pojedzie szybciej, niż droga czy pogoda pozwalają. A tu zamiast na edukację, będziemy stawiać na ograniczanie prędkości podróży, gdzie tylko się da. Proponuję progi zwalniające, nawet na autostradach. Tak co 100 metrów. Na niektórych krakowskich drogach (na razie bocznych) już tak jest.
    @markmet
    Wystarczyłby odcinkowy pomiar prędkości pomiędzy wszystkimi wjazdami i zjazdami. Tymi na parkingi też. Problem gnających na złamanie karku byłby ostatecznie rozwiązany. Z jakiegoś jednak powodu tego nie ma.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @markmet
    Ale to właśnie jest myślenie wielu kierowców, które prowadzi to niebezpiecznych wypadków. Jak jest ktoś doświadczonym i rzekomo "rozsądnym" kierowcom to często uważa, że jemu wolno przekroczyć prędkość... Jak w terenie zabudowanym jest ograniczenie prędkości do 50 km na godzinę to się jedzie max 50, a nie 60, czy 70... Koniec. Kropka.
    już oceniałe(a)ś
    1
    2
    @zamyslony777
    A gdzie ja pisałem, że doświadczony kierowca będzie przekraczać prędkość? Pisałem "nie pojedzie szybciej, niż droga czy pogoda pozwalają". Ograniczenia prędkości stoją przy drodze. Koniec. Kropka.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @markmet
    Jestem doświadczonym kierowcą, i jeżdżę szybciej niż pokazują mi znaki.
    Koniec. Kropka.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1