Taki jest formalny powód. Zmiana czasu, odbywająca się dwa razy w roku, ma się przyczyniać do efektywniejszego wykorzystania światła dziennego i oszczędności energii.
Naukowcy to jednak zbadali i... mają wątpliwości. Wiele wskazuje na to, że cała skomplikowana operacja przesuwania czasu wiosną i jesienią nie ma sensu. Albo trzeba dla niej znaleźć inne uzasadnienie.
W tym roku czas zmieniamy w nocy z soboty 29 października na niedzielę 30 października. Cofamy wskazówki zegarów z godz. 3 na godz. 2.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Kolejny bzdet. To zimą, w czasie zimowym, odbiera im się godzinę jasności, wtedy gdy są aktywni. Poranny półmrok na wiosnę to nie problem, bo praktycznie błyskawicznie znika. A za to wieczory są jasne i jest więcej czasu na dosłonecznienie.
Specjalista od depresji i psychologii ?
Największy problem osoby z depresją mają rano.
Jest gorzej gdy dodatkowo jest ciemno - a tak jest zimą nawet gdy mamy czas zimowy.
Gdybyśmy w zimie mieli czas letni ciemno byłoby godzinę dłużej - więc logiczne, że to tylko pogorszyłoby sprawę
rozwiązanie jest proste - przynajmniej pół godziny wyjdź na zewnątrz i nałap światła w czasie gdy go jest najwięcej. Poranne czy wieczorne szarówki nic ci w tym nie pomogą.
>To zimą, w czasie zimowym, odbiera im się godzinę jasności, wtedy gdy są aktywni
Bzdura, chyba, że ktoś faktycznie śpi do południa.
Bzdet to jest twoja wypowiedź i mundrości ludowe. Cieśliński z tym walczy na szczęście.
W czasie zimowym ciemno jest czy to godzinę wcześniej, czy później. Ta zmiana nic rano nie wnosi. Z kolei wieczorem, skraca się go do godziny 15:30. W efekcie, mamy ciemno wychodząc z domu i wracając do domu. Czy na serio taki układ jest dobry dla osoby z depresją? Jak dla mnie, czas letni powinien obowiązywać przez cały rok.
Nie ma czasu "zimowego" - to jest normalny czas astronomiczny. To tzw. letni jest nienaturalny.
Ja chcę więcej: niech cały rok będzie LATO !
A ja chcę czasu zimowego cały rok, i co teraz?
Sąd Boży. Siekierki i na ubitą ziemię...
I nic, bo to durny postulat i możesz go sobie wsadzić w dudę.
to by był prawdziwy koszmar
Nic, przegrałeś.
jest to oczywista oczywistość
jasno - jest dokładnie tyle samo - tylko jasno jest w innych godzinach
Wow. Ktoś tu chyba zapomniał, że jasno robi się też o godzinę wcześniej. Czyli długość dnia ze słońcem jest taka sama, tylko dzieje się w innych godzinach (np. 6 - 17, a nie 7 - 18).
>Skutek cofnięcia zegara o godzinę jest taki, że na dworze jasno jest o godzinę KRÓCEJ, a nie dłużej
Gwoli ścisłości, na dworze jasno jest tak samo długo niezależnie od tego w którą stronę przekręcisz zegarek :P
Tyle, że dzień "zaczynasz" później, zatem jasno jest krócej.
Normalnym czasem jest czas zimowy. W zimie wszystko jedno, czy dłużej jest ciemno rano, czy wcześniej zapada zmrok - i tak jasny dzień jest krótki i i tak go nie przesypiamy. Natomiast różnica pojawia się latem. Przesypiamy godzinę mniej jasnego dnia i o godzinę krócej palimy światło wieczorem.
A najlepsze w tych wszystkich rozważaniach od kilku lat nikt nie mówi, że to ten zimowy jest pierwotny :)
Długość dnia w zimie nie jest niestety taka, jak w lecie.
Jedynie 8 godzin w pracy jest tak samo długie w zimie, jak w lecie :))
Z tym paleniem wieczorem to bzdura, bo ja palę wtedy, kiedy chcę mieć jasno, a mam naturę raczej sowy :)
Ja też jestem zwolennikiem południa o 12:00.
Suweren (i nie tylko) wyobraża sobie, że jak wprowadzimy czas zwany letnim, to zapanuje wieczne lato, przez cały rok będzie jaśniej a dzień będzie dłuższy. Ręce opadają...
W tym kraju konieczna była, jest i zawsze będzie, praca od podstaw. Tylko już nie widać chętnych do ról Judymów i siłaczek.
Żeby zapobiec jałowym dywagacjom UE powinna wprowadzić na stałe zwykły czas strefowy - tak byłoby najlepiej i najprościej
a inny suweren myśli, że zimą się wyśpi, bo później wstaje.
Nie tylko autor. Nikt kto o tym pisze robi aferę o tym nie wspomina
"Że Ty jestes debil" - a dalej już nie czytałem :)
Nie pracuję w fabryce, tylko w urzędzie i zaczynam o 7 ;) ale mimo to i tak wolę na stałe czas "letni" bo co mi za różnica czy siedzę za biurkiem po ciemku czy nie. Za to już robi mi różnicę czy wyjdę z dzieckiem na sanki po ciemku czy nie.
Jak dzieci kończą szkołę po 15, a często starsze klasy tak kończą to i tak wracają do domu w ciemnościach.
Czas zimowy, bo bliższy astronomicznemu.
A godziny pracy można zmienić.
Ja też.
nareszcie ktos to wylozyl poprawnie!!! niestety plaskoziemcy nigdy tego nie zrozumieja.
To ty jesteś debil!!! Poranne ciemności to kwestia ok. 2,5 miesiąca!! A korzyści z dłuższego dnia przez cały rok
dla nas najlepszy byłby czas "pośredni" czyli +1:30 (jest kilka krajów które mają takie półgodzinne czasy urzędowe)
Ma znaczenie który, bo po zmienie czasu w zimie ciemno sie robi już o 15:00, bez tego mielibyśmy jeszcze godzinę jasności ekstra. Latem też jest fajniej gdy można do późna siedzieć na plaży lub w ogródku kawiarnianym, Wschód słońca o 3 nad ranem raczej nikomu do szczęścia potrzebny nie jest.
Ale zmiana czasu jest w lecie, nie w zimie! W zimie jest czas normalny, wg 15 południka, który przechodzi przez Polskę, w przeciwieństwie do czasu letniego (po angielsku czas letni nazywa się summer Saving time - czyli czas "letniego oszczędzania"), który jest wg 30 południka, który przechodzi przez Sankt Petersburg.
A co do czasu w zimie, to ciemno o 15 jest wg mnie lepsze, niż ciemno o 8 rano podczas drogi do pracy / szkoły... Z kolei w lecie to kompletnie nie ma znaczenia czy jasno robi się o 3 czy o 4 - i tak wtedy śpię. A jak ciemność zapadnie ciut wcześniej, to tylko wcześniej można zacząć ognisko, kino plenerowe itd. Same korzyści :)
15. południk przechodzi przez Polskę tuż przy zachodniej granicy (w Zgorzelcu czas urzędowy zimowy odpowiada słonecznemu). Równie dobrze moglibyśmy być w strefie wschodnioeuropejskiej (jak w II RP).
Tak, ale to my jesteśmy w "swojej" strefie czasowej UTC+1 (zimą) patrząc geograficznie/astronomicznie, podczas gdy naturalna strefa czasowa dla Francji do UTC+0
Tylko, że to Francja sobie przyjęła jedną strefę do przodu, my jesteśmy w tej naturalnej strefie, zgodnie z zasadami ustalania.
W IIRP Polska była w strefie czasowej GMT+1, czyli takiej, którą dzisiaj nazywamy czasem zimowym :P
Ja wolę skrajne wschody słońca o 4:00 oraz 8:00 niż o 3:00 i 9:00. Wot cała filozofia
30 minut nie jest warte zamieszania i rozjazdu z kluczowymi partnerami. Poza tym czas środkowoeuropejski został wybrany pod kątem Niemiec w granicach z 1914 r., kiedy na wschodzie kończyły się nad Niemnem, toteż poniekąd zamyka się w nim Polska w aktualnym kształcie.
Bo Francja nie chciała być w tej samej strefie, co Anglia... Tak jak z ruchem drogowym... Naturalny (na koniu :) jest lewostronny - wtedy "wroga" masz po prawej - tej od szabli...
te dywagacje co jest lepsze, to dyskusja o wyższości świąt itd. Skoro zmiana jest bez sensu, a nikomu nie dogodzimy, to po co zmieniać? Od przekładania pieniędzy z jednej kasy do drugiej nikomu nie przybyło pieniędzy, a ubyć może.
Tyle. że ten 15 południk przechodzi koło Szczecina, a nie przez centrum Polski
Ale gdyby nie zmiana o 8 rano byłoby ciemno
Godzina więcej dnia o poranku. Taki ma to sens. W zimie czas letni to ciemności do 8.30 - 9.00 w Polsce.
nikt o poranku nie robi nic ciekawego, natomiast mnóstwo ludzi po pracy spaceruje, uprawia sport, spędza czas z dziećmi itp.
Z matematyką słabo, słabiusieńko :-)
Przechodzenie z czasu letniego na zimowy i zimowego na letni, czyli +1h/-1h
odbywa się w niedzielę.
A w niedzielę nikt nie pracuje. Poza Żabką.
Pozostałe dni nie cierpią z powodu zmian czasu. .
Jasne, pracodawca w firmie zaoszczędzi na oświetleniu. To, że ty musisz o godzinę dłużej/wczesniej świecić w domu światła wieczorem, to luz.
Szacuje się, że organizm przystosowuje się do nowego czasu około dwóch tygodni. Nie tylko w pierwszą niedzielę.
O poranku? I tak większość z nas ma oczy niezupełnie otwarte. Za to pewnie wielu, jak mnie, wpędza w depresją kończenie pracy o szesnastej i powrót do domu w ciemnościach.
I biblioteką.
Najbardziej to mnie zastanawia, jak sobie radzą samoloty z krążeniem godzinę dłużej, lub lądowaniem godzinę wcześniej przy zmianach czasu.
Słusznie prawisz. Ja zupełnie nie rozumiem komu tak zależy na tym, aby w ponurych jesienno-zimowych miesiącach o wcześniejszej godzinie robiło się ciemno. Przecież to absurd.
no właśnie wszystko mu się pomerdało. stek bzdur.
a to zależy kto o której wstaje - jak ktoś wstaje o 9-tej albo i później (bo np. pracuje w nocy) to pewnie wolałby czas superletni :)
Ja zupełnie nie rozumiem komu tak zależy na tym, aby w ponurych jesienno-zimowych miesiącach o późniejszej godzinie robiło się jasno. Przecież to absurd.
Wszystko jest dobrze w artykule. Pierwotny czas to ten, ktory nazywamy zimowym. To wiosna nastepowala zmiana w celu oszczedzenia energii.
Faktycznie, absurd, że zimą dzień jest krótszy...