20-milionowy Pekin utonął w smogu. Dosłownie, bo go już właściwie nie widać - ani z satelity, ani nawet z wnętrza aglomeracji. Widoczność spadła do mniej niż 500 metrów, ludzie noszą maski przeciwpyłowe, przemykają chyłkiem ulicami i tęsknią za widokiem słońca. Świat obiegła nawet plotka o tym, że władze miasta, chcąc ulżyć obywatelom, wyświetlają wschody i zachody słońca na specjalnych telebimach, w co wszyscy z łatwością uwierzyli.
Smog w Chinach już dawno przestał być problemem lokalnym. Od lat narzekają na niego Japończycy, oskarżając nawet Chińczyków o zanieczyszczenie ich świętej góry Fudżi. A Amerykanie właśnie odkryli, że gros wyziewów z chińskich fabryk przedostaje się przez ocean i opada na terytorium USA. Naukowcy pochylili się nad tą dziejową ironią losu.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze