– Zaczynają się kłopoty – stwierdził z uśmiechem 73-letni François Bayrou tuż po tym, jak został mianowany premierem Francji. Poprzedni rząd upadł 4 grudnia przy okazji przyjęcia ustawy budżetowej. W podzielonym na trzy zantagonizowane bloki parlamencie, wyłonionym w przyspieszonych wyborach 7 lipca, żadna partia nie ma większości, co blokuje funkcjonowanie państwa.
– Nikt nie jest bardziej niż ja świadomy trudności sytuacji. Przed nami piętrzą się Himalaje – powiedział nowy premier, wskazując na kwestie „budżetowe", „polityczne" oraz „rozpad społeczeństwa".
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Lepiej nie, u nas narodowi socjaliści ugościli się o mały włos na amen i dalej mają solidne poparcie.