- Wczorajszy dzień był najgorszym w moim życiu - powiedział w środę dla telewizji RTVE Ricardo Gabaldon, burmistrz Utiel, miasta w prowincji Walencja, które mocno ucierpiało z powodu powodzi.
- Tunel prowadzący do miasta był w połowie wypełniony błotem, drzewa były powalone, a ulicami toczyły się samochody i kontenery na śmieci. Wiele budynków, restauracji zostało zniszczonych – wszystkie krzesła i parasole zostały zmiecione. Byliśmy uwięzieni jak szczury. Woda podniosła się do trzech metrów. To po prostu katastrofa - opowiadał Gabaldon.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Jesli Ziemia bylaby plaska, to nie byloby horyzontu, jak twierdzi moja 6-letnia pociecha.
No ale jesli Ziemia jest kulista, to dlaczego woda nie splywa bokami.
Ociepla się, ale w historii naszej planety to nie pierwszyzna.
Sam jesteś prymitywem
Nie sposób się nie zgodzić. Martwimy się raczej o ludzkość w trakcie tego ocieplenia, bo to pierwszyzna.
Myślę, że inne gatunki mają to zmartwienie w głębokim ....
Owszem, Wielkie Wymieranie to nie pierwszyzna. Tyle że tym razem to pójdzie rekordowo szybko. W końcu po co na Ziemi drzewa, ptaki, duże gatunki ssaków...
Gwoli ścisłości, "prymitywi" nie twierdzą, że nie ma zmiany klimatu ale, że nie ma wystarczających dowodów by twierdzić, że za tę zmianę odpowiada człowiek. A w związku z tym, twierdzą że kosztowne działania pro-ekologiczne nie specjalnie mają sens, za to przynoszą dużo szkody ekonomicznej (czyt. powodują, że nasze życie staje się coraz droższe).
Wolą droższe, czy krótsze?
Ale o ile do tej pory temperatury rosła w okresach ociepleń wolno, o tyle teraz funkcja pokazująca ten wzrost idzie niemal pionowo do góry. No nie da się uciec od roli człowieka w tym
Bo nie ma boków ;) Kosmos nie ma góry i dołu oraz boków ;)
I jest przyciąganie ziemskie
Otóż to: po co. Ludzie nie mogą się wyzbyć celowościowego myślenia. Po nic! Bo tak! Głęboko wszystko jedno.
I to się nazywa logiczne myślenie;). Pozdrawiam.
Ala jak się domyślam są to logiczne przemyślenia 6cio latki, więc daj jej szansę:) może to być też żart mamy..
Też tak się domyślam, jednak tak na wszelki wypadek …
No i oczko dodałam ;)
Opis prawie każdego filmu katastroficznego zaczyna się od: "Rząd ignoruje ostrzeżenia naukowców..."
No niestety zbyt częste niesprawdzające się alerty powodują co najwyżej znieczulenie na kolejne alerty. Co może oznaczać, że w sytuacji naprawdę krytycznej ludzie taki alert ignorują. To naprawdę nie jest takie zerojedynkowe - za mało to źle, ale za dużo też źle.
Walencja jako miasto jest nienaruszona. Uratowało ich przeniesienie koryta rzeki na południe od miasta, zarządzone przez gen. Franco po tragicznej powodzi w 1957 roku. Prace trwały do 1969, oddano do eksploatacji w 1973.
Zbudowano 11 km nowego koryta o dużej pojemności. Rzeka jeśli wylewa, to powyżej miasta, nie w mieście. Nie wątpię, że Franco zwyczajnie zlikwidował tych, którzy nie chcieli dać się wywłaszczyć...
Gota fria (vel DANA) występuje co roku na wybrzeżu. Zwykle w prowincji Valencia i trochę sąsiednich, jak jest silniejsza, to sięga i do Murcji. Jak jest słaba, bo lato było chłodniejsze i morze mniej parowało, a jęzor arktycznego powietrza pojawił się względnie wcześnie, to DANA ma postać zwykłej trzydniówki - trochę popada i przestanie. Jak jest silniejsza, to gdzieniegdzie zaleje i szybko spłynie. Ta jest ekstremalna - nadal "jest", bo aktualnie pływa prowincja Castellón.
I owszem, góry mają swój udział. Nie pozwalają parze z wody morskiej rozproszyć się dalej na ląd, ona się gromadzi między morzem a górami. Im cieplejsze morze i dłuższy czas tego gromadzenia się, tym potem gorzej, bo więcej pary w powietrzu. A potem przychodzi jęzor powietrza arktycznego - wysoko, więc nie spycha tej pary z powrotem nad morze, tylko ją od góry schładza i skrapla tam, gdzie ona jest, czyli nad lądem. No i potem mamy to, co widać na załączonym obrazku...