Jeśli spór między robotnikami portowymi a pracodawcami w USA będzie się przedłużał, odbije się na globalnych łańcuchach dostaw i kondycji amerykańskiej gospodarki. To spory problem dla Demokratów przed listopadowymi wyborami.

We wtorek po północy dziesiątki tysięcy dokerów od Maine po Teksas rozpoczęło akcję strajkową.

To skutek dotychczasowego fiaska negocjacji między reprezentującym 45 tys. pracowników portów na wschodnim i południowym wybrzeżu USA Międzynarodowym Związkiem Dokerów (ILA) a grupą pracodawców United States Maritime Alliance (USMX) w sprawie nowego sześcioletniego kontraktu, regulującego warunki pracy i płacy. Dotychczasowy właśnie wygasł.

Nadal działają porty na zachodnim wybrzeżu, ale one nie przejmą całego ruchu.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Jedynym sensownym dokerem był nieodżałowany Frank Sobotka.
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    Chciwość akcjonariuszy jest nienasycona. Zyski, zyski i jeszcze raz zyski. A szeregowy pracownik to tylko statystyka.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1