Zaczęło się kilka lat temu od fali incydentów w lokalach serwujących sushi. Wtedy filmiki wrzucali do sieci klienci, zwłaszcza ci najmłodsi.
Na opublikowanym w Instagramie filmie, który zdobył popularność w sieci, widać nastolatka wtykającego palec w sushi jadące na taśmie. Inny oblizuje szyjkę butelki z sosem.
Później filmiki zaczęli publikować pracownicy gastronomii. Słabo opłacany i wykorzystywany personel prowadzi w ten sposób cichą wojenkę z pracodawcami. Zjawisko dorobiło się swojej nazwy: to baito-tero (od niemieckiego arbeit i skrótu od terroryzmu).
Wszystkie komentarze
tak, smarek w zupie to zagrożenie dla bezpieczenstwa
ale widać, tylko to działa, gdy akcje firmy spadają
Bo paradoksalnie to nadal wychodzi taniej niż podniesienie płac. A że bardziej się liczy zysk? No cóż, nie tylko w japońskiej gastronomii. Naprawdę nie chcemy wiedzieć, co dzieje się w polskiej :D
W sumie nie ma się co dziwić, im też tak wiele nie płacą. Może najlepszym sposobem ożywienia gospodarki i społeczeństwa byłoby płacić więcej pracownikom w ogóle?
Ale palec w pizzy też ważny, dziękuję za podjęcie tego tematu, krytycznego z punktu widzenia polskich czytelników.
Były komentarze i art na ten temat, nie marudź
tam kelner pluł na zapleczu gościowi do talerza
a potem przy nim jeszcze go pocałował w rękę klękając
i prosząc o napiwek.
Po drugie Japonia się bardzo westernyzuje, i następuje konflikt pokoleń młodzi nie chcą żyć tak jak ich rodzice, harując non stop w nadziei na awans. Wiecie że jeszcze do niedawna korporacja japońskie jak przyjmowały młodego pracownika to dawałem mu gwarancję zatrudnienia do końca życia? Oczywiście pod warunkiem karności, uległości oraz spełnienia każdej potrzeby firmy.
Napiwki to rak tej branży, a nie rozwiązanie. Nie można się zgadzać na płacenie głodowych stawek i oczekiwać, że pracownicy dorobią sobie napiwkami.
Może tak, nie wnikam. Ale od czegoś można zacząć. To może od obowiązkowej opłaty 10% za obsługę?
I tak i nie . To specyficzna branża, naprawde . Większość restauracji, barów ma współdzielenie napiwków . Zasada minimalna krajowa plus napiwki jest ok. ( umówmy się, ta praca nie wymaga szczególnych umiejętności i predyspozycji) pracuje wiele osób w sposób dorywczy, studenci, sam, zawsze zostawiam napiwek, ok 10 pr wartości rachunku .
Może po prostu trzeba zacząć ludziom godnie płacić.
Pojęcie płacy minimalnej, zakłada, że jest to pensja wystarczająca na godne życie.
dokladnie - nie tylko w Japonii - Korea i Chiny tez bez napiwkow. Pamietam jak maly bajtel syn wlascicielki czekal az wyjde z lazienki zeby mi oddac napiwek - bylo to dla nich zenujace a to bylo w UK w malym koreanskim lokalu.
Nieprawda. Pojęcie płacy minimalnej oznacza pensję za którą można generalnie przeżyć.
napiwki to patologia w branzy skopiowana z USA - tam pracownicy wylacznie zyja z napiwkow, a w pozostalych krajach maja jakies wynagrodzenie ...
W Polsce w tej chwili klient jest zmuszany do placenia napiwku w wysokosci np.10%. Czyli to nie jest juz dobra wola klienta,a przerzucanie kosztow pracownika na klienta - ja rozumiem ze placac za posilek duze pieniadze mam w tej cenie dach nad glowa, stolik, widok i obsluge, a tu jeszcze NACHALNE i BEZCZELNE nagabywanie o 10% napiwku...