Oblizują po kryjomu butelki z sosem sojowym albo wsadzają palec, którym dłubali w nosie, do rosnącego ciasta na pizzę i całość nagrywają. Potem wrzucają filmik do sieci, a restauracje liczą straty.

Zaczęło się kilka lat temu od fali incydentów w lokalach serwujących sushi. Wtedy filmiki wrzucali do sieci klienci, zwłaszcza ci najmłodsi.

Na opublikowanym w Instagramie filmie, który zdobył popularność w sieci, widać nastolatka wtykającego palec w sushi jadące na taśmie. Inny oblizuje szyjkę butelki z sosem.

Baito-tero na wojnie z pracodawcami

Później filmiki zaczęli publikować pracownicy gastronomii. Słabo opłacany i wykorzystywany personel prowadzi w ten sposób cichą wojenkę z pracodawcami. Zjawisko dorobiło się swojej nazwy: to baito-tero (od niemieckiego arbeit i skrótu od terroryzmu).

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Łukasz Grzymisławski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Młode pokolenie buntuje się przeciwko kulturze zapie... za niską pensję, ale formy absolutnie nie popieram. To jest naruszenie pewnego tabu, bezpieczeństwo żywności powinno być święte. Jeśli takie rzeczy dzieją się w Japonii, to musi być naprawdę źle.
    @saul_vogelman
    tak, smarek w zupie to zagrożenie dla bezpieczenstwa
    już oceniałe(a)ś
    4
    9
    @saul_vogelman
    ale widać, tylko to działa, gdy akcje firmy spadają
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Wykupie ubezpieczenie, za kosmiczne pieniądze, ale pracownikom pensji nie podniose :) jurwa, gdzie tu logika ? . Dogadaj się z ludźmi, wszystkimi, i będzięsz miał zadowolonych klijentów i pracowników .
    @tommywolf
    Bo paradoksalnie to nadal wychodzi taniej niż podniesienie płac. A że bardziej się liczy zysk? No cóż, nie tylko w japońskiej gastronomii. Naprawdę nie chcemy wiedzieć, co dzieje się w polskiej :D
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    >> O konieczności podniesienia płac w branży mówi się w Japonii nie od wczoraj. Jednocześnie Japończycy, którzy często jedzą na mieście, bo w pracy zostają do późna, nie są gotowi więcej płacić za ramen. <<

    W sumie nie ma się co dziwić, im też tak wiele nie płacą. Może najlepszym sposobem ożywienia gospodarki i społeczeństwa byłoby płacić więcej pracownikom w ogóle?
    już oceniałe(a)ś
    21
    3
    W sumie i fajnie, bardzo ciekawa wiadomość. Właściwie to w serwisie zagranicznym szukałem informacji i komentarzy na temat wypowiedzi Macrona o potrzebie wysłania na Ukrainę sił europejskich. Jakoś nie mogę znaleźć.
    Ale palec w pizzy też ważny, dziękuję za podjęcie tego tematu, krytycznego z punktu widzenia polskich czytelników.
    @kamyk_wj
    Były komentarze i art na ten temat, nie marudź
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    oglądali Zaklęte Rewiry,
    tam kelner pluł na zapleczu gościowi do talerza
    a potem przy nim jeszcze go pocałował w rękę klękając
    i prosząc o napiwek.
    już oceniałe(a)ś
    9
    0
    Zemsta słodka, ale głupia, bo prowadząca do ewentualnej utraty pracy. Jeśli w odpowiedzi restauratorzy będą ubezpieczać się to płace wzrosna prędzej w korporacjach prawniczych, a nie dla personelu restauracji.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Palec. Amatorzy. W polsce pizzerman wkładał w pizze co innego.
    już oceniałe(a)ś
    5
    1
    Po pierwsze w Japonii jest nieformalny zakaz napiwków. Za mną w Nikko właściciel restauracji wyleciał na ulicę wrzeszcząc: take IT!!! 2 dzień w Japonii nie wiedziałem. Przyjmowanie napiwków od razu by ograniczyło niskie zarobki pracowników.
    Po drugie Japonia się bardzo westernyzuje, i następuje konflikt pokoleń młodzi nie chcą żyć tak jak ich rodzice, harując non stop w nadziei na awans. Wiecie że jeszcze do niedawna korporacja japońskie jak przyjmowały młodego pracownika to dawałem mu gwarancję zatrudnienia do końca życia? Oczywiście pod warunkiem karności, uległości oraz spełnienia każdej potrzeby firmy.
    @Goro Takemura
    Napiwki to rak tej branży, a nie rozwiązanie. Nie można się zgadzać na płacenie głodowych stawek i oczekiwać, że pracownicy dorobią sobie napiwkami.
    już oceniałe(a)ś
    30
    3
    @mikolajsc1
    Może tak, nie wnikam. Ale od czegoś można zacząć. To może od obowiązkowej opłaty 10% za obsługę?
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @mikolajsc1
    I tak i nie . To specyficzna branża, naprawde . Większość restauracji, barów ma współdzielenie napiwków . Zasada minimalna krajowa plus napiwki jest ok. ( umówmy się, ta praca nie wymaga szczególnych umiejętności i predyspozycji) pracuje wiele osób w sposób dorywczy, studenci, sam, zawsze zostawiam napiwek, ok 10 pr wartości rachunku .
    już oceniałe(a)ś
    3
    3
    @Goro Takemura
    Może po prostu trzeba zacząć ludziom godnie płacić.
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    @heterogeniczny_monolit
    Pojęcie płacy minimalnej, zakłada, że jest to pensja wystarczająca na godne życie.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @Goro Takemura
    dokladnie - nie tylko w Japonii - Korea i Chiny tez bez napiwkow. Pamietam jak maly bajtel syn wlascicielki czekal az wyjde z lazienki zeby mi oddac napiwek - bylo to dla nich zenujace a to bylo w UK w malym koreanskim lokalu.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @tommywolf
    Nieprawda. Pojęcie płacy minimalnej oznacza pensję za którą można generalnie przeżyć.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @Goro Takemura
    napiwki to patologia w branzy skopiowana z USA - tam pracownicy wylacznie zyja z napiwkow, a w pozostalych krajach maja jakies wynagrodzenie ...
    W Polsce w tej chwili klient jest zmuszany do placenia napiwku w wysokosci np.10%. Czyli to nie jest juz dobra wola klienta,a przerzucanie kosztow pracownika na klienta - ja rozumiem ze placac za posilek duze pieniadze mam w tej cenie dach nad glowa, stolik, widok i obsluge, a tu jeszcze NACHALNE i BEZCZELNE nagabywanie o 10% napiwku...
    już oceniałe(a)ś
    3
    1