Potrzebujemy silnych armii narodowych, takich jak Wojsko Polskie, z którego Polska może być dumna, ale też wspólnych europejskich jednostek - mówi Manfred Weber, przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Bartosz T. Wieliński: Przed zeszłorocznymi wyborami w Polsce ówczesny premier Mateusz Morawiecki przestrzegał wyborców przed Grupą Webera, która miała zmusić Polskę do przyjmowania uchodźców i zrobić z niej niemiecką kolonię. Porównywał pana partyjnych kolegów do najemników z rosyjskiej Grupy Wagnera. Jak pan odbierał te ataki?

Manfred Weber: Ten sposób argumentowania był niezwykle godny politowania. I bardzo się cieszę, że przeważająca większość Polek i Polaków – co było widać po rekordowej frekwencji – przejrzała tę propagandę i zagłosowała za inną Polską. Bo tego, co wygadywał Morawiecki, nie można było uznać za element politycznej debaty. To była propaganda.

Rozmawiał pan o tym z Morawieckim?

– Nie, bo byłem pewien, że jakakolwiek próba kontaktu z nim zostanie wykorzystana przez propagandę. Moje słowa zostałyby przekręcone, zafałszowane. Nie, na to nie zamierzałem się godzić. Dlatego postanowiłem wobec polityki tak niskich lotów nie reagować. I myślę, że to była dobra decyzja.

Teraz, gdy o przyszłości swojego kraju w tak jednoznaczny sposób zadecydowali Polacy, Europejska Partia Ludowa musi prowadzić dyskusję o wielkich i ważnych sprawach. Koniec z propagandą! Jako największa partia Europy jesteśmy na to gotowi i w taki sposób będziemy prowadzić kampanię wyborczą przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Co zwycięstwo polskiej demokratycznej opozycji oznacza dla Europy?

– Wybory 15 października 2023 r. to nie były zwyczajne wybory krajowe. One nadały Europie nowy kierunek. Bo Polacy zdecydowali się wybrać rządzących, którzy jasno opowiadają się za partnerstwem w Unii Europejskiej, władzę, która odrzuca propagandę i narodowy egoizm. To bardzo ważny sygnał dla całej wspólnoty, że populistów można pokonać, nawet jeśli mają przewagę.

To, że na czele rządu stoi znany w Europie Donald Tusk, również odbieram jako symboliczne. Bo to oznacza, że Polska pod nowym rządem będzie na arenie europejskiej i międzynarodowej mocno forsować swoje interesy. Ale Tusk wie, że najlepiej przysłuży się polskim interesom, gdy będzie szukać kompromisów z unijnymi partnerami. Tylko tak Polska, Niemcy, Francja mogą wspólnie kształtować przyszłość.

Z powodu wojny w Ukrainie żyjemy w historycznych czasach, potrzebujemy w Europie przywództwa. W tym kontekście myślę, że nadszedł czas, by ożywić Trójkąt Weimarski, który łączy Polskę, Niemcy i Francję. W tej sprawie Tusk będzie miał nasze wielkie poparcie.

Żeby przewodzić Europie, trzeba mieć jej zaufanie. A Polska przez ostatnie osiem lat autokratycznych rządów zaufanie Europejczyków roztrwoniła. Myśli pan, że da się je szybko odzyskać?

– Wynik wyborów w Polsce i towarzysząca im wysoka frekwencja rozwiewają te wątpliwości. Odzyskanie zaufania przez Polskę przebiega błyskawicznie. Wiemy, że możemy liczyć na Polskę jako na wiarygodnego i silnego partnera w Europie.

To nie jest moje myślenie życzeniowe. Takie sygnały zbieram podczas moich podróży po Europie. To, co się udało zrobić Polakom, wielu ludzi w Europie po prostu uradowało.

Teraz przed Polską stoi wielkie zadanie odbudowy praworządności, usunięcia naruszeń, naprawienia systemu prawnego.

Ten proces trwa, ale powoduje w Polsce nieustanne awantury. Ile z tego, co się u nas dzieje, dociera do Brukseli?

– Na przykład docierają do nas sygnały z polskich mediów publicznych, w których ludzie czują ulgę, że nie muszą już nadawać propagandy, tylko mogą zajmować się dziennikarstwem. Jeśli chodzi o inną głośną sprawę, to chciałbym wyjaśnić, że ludzi z powodu poglądów politycznych zamyka się w więzieniach na Białorusi, a nie w krajach Unii Europejskiej. Rozmawiajmy więc o faktach.

Wojna w Ukrainie trwa już prawie dwa lata. Właśnie wrócił pan z Kijowa. Jakie ma pan wrażenia?

– Byłem pod wrażeniem, jak bardzo Ukraińcy są zdeterminowani, by wygrać wojnę i zapewnić sobie wolność i demokrację. Ich wola walki nie słabnie, jeśli chodzi nie tylko o przywódców kraju, ale również obywateli. To, czy wojna się skończy, zależy jednak od Władimira Putina. On tę wojnę rozpoczął.

Europejczycy muszą zaś odpowiedzieć sobie na pytanie, czy będą Ukraińców wspierać, czy nie. Dla mnie i dla Europejskiej Partii Ludowej jest jasne, że Ukraina zasługuje na naszą pełną solidarność i wsparcie.

Przyznanie 50 mld euro pomocy dla Ukrainy na szczycie Rady Europejskiej to bardzo dobra wiadomość dla Ukraińców i Ukrainek, którzy są głównymi beneficjentami tych funduszy. Tylko to się liczy. To pokazuje wszystkim, że jeśli będziemy trzymać się razem z 26 państwami członkowskimi, nie będzie można nas szantażować i możemy zapewnić Ukrainie pomoc.

Problemem jest nie tylko postawa premiera Węgier Viktora Orbana. Nowy premier Słowacji Robert Fico też zajmuje stanowisko antyukraińskie.

– Na szczęście słowacki rząd przed szczytem zapowiedział, że nie będzie blokować przyznania Ukrainie 50 mld euro. Ale dostawy broni Słowacja wstrzymała i to jest niepokojący sygnał. W relacji z Węgrami i Słowacją musimy argumentować i uparcie przekonywać, dlaczego Ukraina potrzebuje naszej pomocy. Bo przecież jest jasne, że jeśli Putin nie zostanie pokonany, jeśli Ukraina upadnie, to Rosja pójdzie dalej.

Spójrzmy, na jaką skalę Putin prowadzi operację przeciwko krajom UE. Rosjanie zwożą ludzi na granicę z Finlandią, by wywierać presję na sąsiedni kraj za pomocą nielegalnej migracji. Na Słowacji mieliśmy do czynienia z atakami rosyjskich trolli w mediach społecznościowych, w Bułgarii uaktywniła się rosyjska agentura wpływu. Putin realizuje swój szeroko zakrojony plan. On nienawidzi naszego sposobu życia, wolności i demokracji. Dlatego wojna w Ukrainie jest naszą wojną. I to trzeba politykom i obywatelom tłumaczyć.

Przyznanie 50 mld euro Ukrainie jest ważnym sygnałem dla USA, gdzie w Kongresie zablokowano kolejne transze pomocy dla Kijowa. W ten sposób pokażemy Amerykanom, że skoro my zrobiliśmy swoje, to oni też muszą teraz zadziałać.

Nie ma pan jednak wrażenia, że Europejczycy są bardziej znużeni wojną niż sami Ukraińcy?

– Myślę, że nie jest tak źle. Ostatnio spotykałem się z ludźmi w Niemczech, Grecji, Francji. Oni w przeważającej większości trzymają za Ukraińców kciuki. Chcą, by zwyciężyli. Ale to też zobowiązanie dla polityków, by w sprawie wsparcia Ukrainy utrzymali jasny i stabilny kurs. A także by jasno i wspólnie pokazali Rosji nasze stanowisko – jakie mamy interesy, jakie reprezentujemy idee i o jakie wartości walczymy.

Myślę zresztą, że trzeba pójść dalej. Uważam za konieczne stworzenie europejskiego filaru obronnego, który uzupełniałby i wzmacniał NATO. Potrzebujemy silnych armii narodowych, takich jak Wojsko Polskie, z którego Polska może być dumna, ale też wspólnych europejskich jednostek.

Dlaczego najlepsi eksperci od bezpieczeństwa sieci w UE nie mieliby służyć w europejskiej brygadzie cyberbezpieczeństwa i chronić całej Unii przed atakami z zewnątrz? Podobnie jest w sprawie obrony przeciwrakietowej. Rosyjskie iskandery, które stacjonują w obwodzie królewieckim, mogą w ciągu kilku minut uderzyć w Warszawę, Berlin, Kopenhagę czy Sztokholm. Dlatego na takie zagrożenie potrzebna jest wspólna odpowiedź, potrzebujemy europejskiej tarczy antyrakietowej.

Czy Europa będzie w stanie obronić się sama, gdyby prezydentem USA został Donald Trump i wycofał swój kraj z NATO?

– Już raz mieliśmy do czynienia z sytuacją, że na szczycie w Helsinkach w 2018 r. Trump i Putin zamknęli się na rozmowach w cztery oczy, a cała Europa czekała w napięciu na ich konferencję prasową. Nie chcę, by znowu powtórzyła się sytuacja, że o naszym losie ponad naszymi głowami decydują inni, a my czekamy na ich decyzję. Europa musi być wystarczająco silna, by mieć zagwarantowane miejsce przy stole, by odgrywać rolę w światowej polityce.

W Europie coraz silniejszą pozycję mają partie populistyczne. Wygrały wybory na Słowacji, w Holandii, szykują się do przejęcia władzy w Austrii i kilku landach wschodnich Niemiec. Jak poważna jest groźba, że te siły przejmą władzę w UE i zniszczą ją od środka?

– Z pewnością takiemu scenariuszowi mocno kibicuje Putin. Każda partia, która odrzuca zjednoczoną Europę i odwołuje się tylko do narodowego egoizmu, do nacjonalizmu, wzmacnia putinowski obóz. Obywatele w wyborach zdecydują, w którym kierunku pójdzie Europa. Czy będziemy wspólnotą, która jest w stanie bronić wspólnych wartości, respektując przy tym interesy poszczególnych krajów, czy zawrócimy na Wschód. 

Nasza Europa

Projekt WYBIERZMY NASZĄ EUROPĘ współfinansowany jest przez Unię Europejską w ramach programu dotacji Parlamentu Europejskiego w dziedzinie komunikacji.

PE nie uczestniczył w przygotowaniu materiałów; podane informacje nie są dla niego wiążące i nie ponosi on żadnej odpowiedzialności za informacje i stanowiska wyrażone w ramach projektu, za które zgodnie z mającymi zastosowanie przepisami odpowiedzialni są wyłącznie autorzy, osoby udzielające wywiadów, wydawcy lub nadawcy programu. Parlament Europejski nie może być również pociągany do odpowiedzialności za pośrednie lub bezpośrednie szkody mogące wynikać z realizacji projektu.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Po raz kolejny biedne pisiory nie będą rozumieć jak to działa.

    Skąd w tej Europie wiedzą czego się spodziewać po Kaczyńskim czy Morawieckim a czego po Tusku?

    Skąd wiedzieli, że każde słowo wymaiwane poprawnym angielskim przez Morawieckiego to kłamstwo?

    Dlaczego Tusk nie musi niczego potwierdzac a i tak wzbudza zaufanie?

    No właśnie pisory, tak to działa wśród cywilizowanych ludzi
    @grzecznie_pytam
    Jedź i nie wracaj :D
    już oceniałe(a)ś
    17
    2
    @obseerwatorre
    Przesadziłeś z tym poprawnym angielskim u morawieckiego.
    już oceniałe(a)ś
    19
    1
    @obseerwatorre
    Z ust mi to wyjeles
    już oceniałe(a)ś
    3
    2
    @demokrates2
    bez przesady. jedyna rzecz, choć z silnym akcentem, ktorą potrafi
    już oceniałe(a)ś
    2
    3
    @Goro Takemura
    Wyjęł ci? I nie bolało?
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    dlatego Prokuratura Europejska poza aferami gospodarczymi powinna zajmować się ściganiem rosyjskiej agentury, która tworzy sieć w całej Europie
    @Adam Bernał
    Szczególnie odnogi PiS.
    już oceniałe(a)ś
    11
    0
    Rosyjskie trolle wyjątkowo aktywne, bo wiedzą, że Unia to dla ich średniowiecznej Rosji śmiertelne zagrożenie.

    Ma pieniadze, sprawną gospodarkę i co najgorsze dla nich: ściga przestępców. :)
    @Spear23
    I jaka potężna militarnie. Ta unia.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @Grandi

    Jak sądze wkrótce sie przekonamy Wania :)
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Dobrze się czyta tę rozmowę, zwł. mając w perspektywie kretyna Trumpa na stanowisku prezydenta USA.
    już oceniałe(a)ś
    36
    3
    Dziękuję, Panie Weber i proszę o więcej miłych słów o Premierze Tusku i nowym rządzie. Polacy wybrali normalność a cała zdegenerowana pisowska zgraja wyje z powodu swojej niemocy. "Szczęśliwej Polski już czas!"
    @mezzanera
    Tusk jest normalny inaczej. I ma wilcze oczy.
    już oceniałe(a)ś
    2
    4
    Nazwiskiem Weber trolle się najarały na cały dzień z rana. Tak zamiast porannej kawy.
    @sylwi.a

    Tylko moderacja jak zawsze śpi.
    już oceniałe(a)ś
    1
    2
    A, jednak się obudziła.
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    Armia UE powinna mieć ok. 100 000 żołnierzy i powinna być w stanie w ciągu trzech dni stanąć gotowa do walki na zagrożonym odcinku granicy europejskiej. Zagrożenie Europy obecnie jest możliwe z dwóch stron: od południa (migracja) i od wschodu (Rosja). USA pozostanie w NATO tylko w przypadku przejęcia większych kosztów i odpowiedzialności przez kraje UE. Silne narodowe armie są potrzebne, ale przede wszystkim ważna jest natychmiastowa sprawność armii UE. UE potrzebuje też własną, wspólną broń nuklearną. Nie można liczyć na Francję czy W.Brytanię, bo ze dwa kraje reprezentują swoje własne egoistyczne interesy, a więc mogą się wstrzymać z użyciem bomb atomowych, gdyby np. nuklearnie zaatakowana zostałaby Polska. Co innego, gdyby w Polsce lub w krajach bałtyckich stacjonowało po 10 000 zołnierzy francuskich, niemieckich i brytyjskich. Polska mudi obecną wojnę na Ukrainie wykorzystać umiejętnie politycznie epłyeać na to aby armia UE jak najszybciej powstała.
    @emigrand
    Rosja również częściowo stoi za zaognianiem sytuacji w Afryce m.in. poprzez "prywatne" firmy wojskowe. Zaradzenie zagrożeniu ze wschodu może znacząco zmniejszyć zagrożenia z południa.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    @emigrand
    Świetny komentarz
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Ten wywiad to jak haust świeżego powietrza po wyjściu z zatęchłej pisowskiej piwnicy.
    @Kaczyzm_nie_przejdzie!
    Skąd się urwałeś, że takie głupstwa gadasz? Jesteśmy prawie największym rynkiem zbytu niemieckich towarów, dlatego nas tak potrzebują. A teraz będziemy jeszcze ich lokajami w Europie. Dziękuję! To już wolę pisowców.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1