Daniel Noboa, dziedzic bananowej fortuny, jest nowym prezydentem kraju wstrząsanym przemocą. Ma jedno podstawowe zadanie otrzymane od wyborców: zatrzymać przemoc gangów narkotykowych.

35-letni Noboa to od niedawna deputowany, od urodzenia spadkobierca gospodarczego imperium składającego się ze 128 przedsiębiorstw działających w kilkunastu krajach. Jeszcze niedawno nikt nie traktował poważnie jego ambicji politycznych, ale fala bandyckiej przemocy wzmagającej się w Ekwadorze przez ostatnie trzy lata, której kulminacją było zabójstwo w sierpniu kandydata na prezydenta i herolda kampanii antykorupcyjnej Fernando Villavicencio, wywróciło kampanię wyborczą do góry nogami.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Trzymam kciuki za naprawdę dobrą zmianę :-)
    już oceniałe(a)ś
    12
    0
    zalegalizować narkotyki/z pewnymi warunkami/ a kartele padną
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    poleje się tam krew, będzie jak w Tajlandii, przy okazji wymorduje opozycje itp. żyjemy jednak w dość komfortowym światku, u nas w Polandzie...
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    "Ekwador wybrał bananowego magnata na prezydenta. Ma 1,5 roku na poskromienie karteli narkotykowych"

    He, 1,5 roku?

    Po drodze, z przyłożenia zastrzelili pewniaka na prezydenta
    a ten nowy koleś to z multimilioowej rodziny,
    zresztą oni się od zawsze zabijają,
    dzicz.
    już oceniałe(a)ś
    2
    4
    A on przez te półtora roku dogada się z kartelami i ogłosi dyktatorem. Sorry, dożywotnim prezydentem. Może nawet dziedzicznym.
    już oceniałe(a)ś
    0
    3