Bernardo Arevalo wygrał wybory prezydenckie w cuglach, ale ma przeciw sobie skorumpowaną elitę biznesu, polityki i wymiaru sprawiedliwości. Jego partię usiłowano zdelegalizować, śledztwo prokuratorskie wciąż trwa i nie wiadomo, do czego jeszcze może doprowadzić.

Zwycięstwo 64-letniego intelektualisty i dyplomaty Bernardo Arevalo nie mogło być bardziej przekonujące. Socjolog i antropolog, syn dawnego prezydenta, dostał 59 proc. głosów, jego przeciwniczka Sandra Torres zdobyła ich 37 proc.

Zwycięstwo mimo politycznej nagonki

Jego triumf był zarazem szokiem dla politycznego i ekonomicznego establishmentu Gwatemali. Jeszcze dwa miesiące temu nikt nie brał pod uwagę nawet jego udziału w wyborach, a po sensacyjnym sukcesie w czerwcowej pierwszej turze rząd i zależna od niego prokuratura robiły wszystko, by jego partię Semilla (Ziarno) wyjąć spod prawa za rzekome fałszerstwa.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Czyli jednak Gwatemala dostrzega iz elita wladzy kradnie...
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Trzymam kciuki!
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Będzie to pierwszy prezydent z j.hebrajski.
    Gwatemala jako jedno z niewielu państw świata przeniosło swoja ambasadę do Jerozolimy.
    Państwo to bardzo liczy na Izrael w rozwiązywaniu swoich wewnętrznych problemów.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    Ooo normals!
    już oceniałe(a)ś
    1
    1