Małżeństwa z autokratami opłacają się, nawet jeśli dojdzie do rozwodu. Potwierdza to historia Ludmiły Oczeretnyj, byłej żony Władimira Putina. Mimo że prezydencka para oficjalnie rozstała się niemal dziesięć lat temu, była pierwsza dama Rosji i jej obecny mąż nadal czerpią ogromne zyski dzięki ścisłym relacjom z Kremlem. Współpracownicy opozycjonisty Aleksieja Nawalnego nie mają wątpliwości - Władimir Putin drogo płaci byłej żonie za milczenie.
Z ostatniego śledztwa Fundacji Walki z Korupcją, organizacji powołanej przez Nawalnego, wynika, że na konto Oczeretnych regularnie wpływają miliony rubli z moskiewskiego ratusza, Gazprombanku i innych państwowych firm. Dawna wybranka Władimira Putina ma też mieszkania i wille m.in. w Hiszpanii, we Francji i w Szwajcarii. Budzi to zdziwienie, zwłaszcza że niezależne media krótko po rozwodzie Putinów, oficjalnie potwierdzonym w 2013 r., informowały, iż prezydent Rosji „nie dał Ludmile nic", a przynajmniej do takich wniosków można było dojść po przeanalizowaniu jego corocznej deklaracji podatkowej. Wynikało z niej, że zarówno wspólna ziemia, jak i mieszkania przypadły Władimirowi. Ludmiła zaś w trakcie małżeństwa zarabiała niewiele i to tylko dzięki lokatom. W 2012 r. oficjalnie zadeklarowała 146 tys. rubli przychodu, a w 2011 – 443 tys.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Jakie państwo, taka pierwsza dama.
wtedy wszystkich niepokornych i uciekających przed służbą wojskową siłą wcielą do wojska i wyślą na front. Lepiej niech uciekają ludzie, którym z Putinem jest nie podrodze.
Taki dobry putler.
A wicepierdziel od bezpieki, były?
Co zrobił dla swoich ukochanych, byłych?
Jakie tam podatników... Wspólne, narodowe, to i wodza też. No nie?
Są dzieci. To go od tego odwiodło.
Dzieci też mógł zabić. W życiu twardym trzeba być.
Fakt: Anna Karenina.