Koronawirus spowodował śmierć 157 osób (dobę wcześniej 127) – tak wysokie liczby notowano ostatni raz pod koniec kwietnia, kiedy wydawało się, że epidemia wyhamowuje.
Każdego dnia rośnie też liczba pacjentów z COVID-em na OIOM-ach; w poniedziałek wzrosła o 15 – w sumie jest ich 375. O 270 wzrosła liczba pacjentów na pozostałych oddziałach i obecnie wynosi ona ponad 9,7 tys.
Również rekordowa jest liczba wykonywanych testów – w poniedziałek Włosi zrobili ich 550 tys. W niektórych aptekach w Rzymie zabrakło testów na COVID-19, Włosi masowo je wykupują, żeby móc spokojnie wyjechać na wakacje.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Jest trudne, bo trzeba by kropkę po czwórce postawić.
Zdrowia życzę:)
W Polsce? Cholernie trudne.
Wloska mafia już urządziła inscenizacje 2 lata temu
na zlecenie gigantów farmaceutycznych.
Skończ kwiczeć
W artykule z 1 lipca napisano, że tamtego dnia liczba zakażonych we Włoszech zwiększyła się o 83 000.
wyborcza.pl/7,75399,28643036,nowa-fala-koronawirusa-we-wloszech-setki-tysiecy-zakazonych.html
Przyjmijmy, że okres inkubacji wirusa to 5 dni, dajmy mu kolejne 5 dni na rozwój choroby od początkowych objawów do poważnych, i upoważnia nas to do założenia, że te 270 chorych, którzy trafili dziś do szpitala to właśnie ci, którzy zakazili się owego 1 lipca.
A wiec 83 000 zakażeń dało 270 hospitalizacji. Daje to 0,3% szansę, że przebieg choroby będzie na tyle ciężki by wylądować w szpitalu. Czyli trzy osoby na tysiąc zakażonych. Nie najgorzej.
Niestety nie podano ilu wśród hospitalizowanych nie było zaszczepionych.
TomiK
Ale jest jeszcze kwestia jak sie funkcjonuje przy przebiegu "normalnym", nie wymagającym hospitalizacji.
Właśnie przechodzę to świństwo drugi raz w ciągu dwóch miesięcy (zaszczepiony byłem trzema dawkami; trzecią przyjąłem w połowie listopada).
Odczuwalne, przykre objawy utrzymują się przez nieco ponad dwa tygodnie, przy czym w pierwszym właściwie wykluczają normalną pracę (także tę, którą mam na home office) - temperatura między 38 a 39,5, dreszcze, ostre bóle mięśniowe, napady kaszlu (pozornie mokrego, ale nie pomagającego w wykrztuszaniu), nieprzespane noce - albo przez gorączkę, albo przez kaszel.
Uznanie, że nie warto z tym już walczyć, ani się chronić (maseczki! nie tłoczcie się w kupie!) - to uznanie, że na każde 9-10 tygodni życia jakieś 2-3 będziemy na zwolnieniach lekarskich.
Jeszcze kilka dni temu w jakimś artykule o tej letniej fali napisano, że szczęśliwie śmiertelność z powodu tego wariantu jest wybitnie niska.
Serio, przecież to ręce opadają.