O północy 1 lipca 1997 roku w Hongkongu Union Jack został opuszczony z masztu, a na jego miejsce wciągnięto flagę chińską. To był symboliczny koniec epoki – po półtora wieku pod panowaniem brytyjskim Hongkong wrócił do Chin na mocy chińsko-brytyjskiej wspólnej deklaracji wynegocjowanej w 1984 roku. Tej nocy nad Specjalnym Terytorium Administracyjnym Chin wisiała ściana deszczu.
Zgodnie z formułą „Jeden kraj, dwa systemy" Hongkongowi obiecano pół wieku nieznanych w Chinach kontynentalnych swobód obywatelskich, w tym prawo do zgromadzeń, wolność od cenzury i niezależne sądy.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Z tym burzeniem architektury gotyckiej to przesada. Podaj jakieś przykłady. Co do ingerencji polityków w historię, to jest to typowe dla każdej dyktatury.
Niekonicznie gotycka. Masowo wyburzano budynki i cegły wysyłano np. do Warszawy. Tak było we Wrocławiu, chyba też Elblągu, Głogowie.
A to czemu? Jasne jest ze Brytyjczycy wymusili terytorium od Chin przy wykorzystaniu slabosci militranej Panstw Srodka, podobnie było z Gibraltarem. Chiny w XIX wieku były brutalnie kolonizowane i niszczone przez Brytyjczyków i inne nacje Zachodu - nawet Rosjanie brali w tym aktywny udział.
Dla Chińczyków to 100 lat okupacji...owszem gospodarczej i światopoglądowej prosperity.
a to temu że co było a nie jest to nie ma znaczenia. Po pierwsze, nie płakać nad "upokorzeniem" Chin - to sprawa Chin i rozliczenia przez samych Chińczyków ich "cesarzy", Qianlonga na przykład - mordercy, ludobójcy, imperialisty. A po najważniejsze: było, minęło - Kantończycy nigdy nie byli "Chińczykami" według konceptu Pekinu, a Hongkończycy stali się jeszcze jednym odrębnym narodem. I nie zapomnij włączyć telewizora 1 lipca abyś mógł napaść oczy widokiem obwożonego po Hong Kongu Xi - mordercy, ludobójcy, imperialisty. ..a, czekaj: przecież nie może przyjechać - jego hongkońscy administratorzy rozchorowali się !