Panią Suu Kyi sądzono bez świadków. Na salę nie wpuszczono publiczności i dziennikarzy, a jej obrońcom zakazano rozmawiać z mediami. Światowe agencje powołują się na „anonimowe źródła bliskie sprawie".
Aung San Suu Kyi została skazana za naruszenie przepisów eksportowo-importowych przy sprowadzeniu kilku krótkofalówek na użytek ochrony swojej rezydencji. Jej zwolennicy mówią, że był to cyrk i że zarówno ten, jak i reszta zarzutów są dęte. Jednak wyrok jest surowy: cztery lata więzienia.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Otóż to. Jak chcesz zadowolić każdego, to kończysz tak, że dostajesz bęcki od jednych i drugich.
Junta znów ją wpakuje do więzienia, ale tym razem Zachód palcem nie kiwnie, bo prześladowanie Rohindżów (czy kogokolwiek) to nie jest zachowanie godne pokojowego Nobla.
Bo to była birmańska wersja "wasz prezydent - nasz premier" - armia oddała pani Suu Kyi tylko mały fragmencik władzy i restorty siłowe były pod wyłączną kontrolą generałów (i ich bossów z Pekinu). Zapewne to ludobójstwo Rohindżów było umyślną operacją wojska, która miała skompromoitwać Suu Kyi.