Rok po pamiętnym ataku tłumu na gmach Kongresu ponad dwie trzecie Amerykanów ocenia, że był on przejawem rosnącej przemocy w życiu politycznym. Za odosobniony incydent uznaje go tylko co trzeci respondent (sondaż YouGov dla stacji CBS). Zdecydowana większość potępia atak, ale aż 17 proc. popiera.
W dodatku niektórzy trumpiści, wsłuchani w manipulacje alt-prawicowych prezenterów radiowych i telewizyjnych, kwestionują podstawowe fakty na ten temat. Powtarzają, że na Kapitol tak naprawdę wdarli się członkowie Antify przebrani za zwolenników Trumpa albo że całe wydarzenie zostało wyreżyserowane przez służby. Wielu na prawicy, niezależnie od tego, jak oceniają sam szturm, deklaruje, że ich prezydent został okradziony ze zwycięstwa w wyborach.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
S.Lem swego czasu powiedział że dopóki nie miał internetu to nie zdawał sobie sprawę z tego ilu idiotów żyje na świecie.
Oni doskonale wiedzą, że wybory były uczciwe, że szturm na Kapitol przeprowadzili ich wyborcy i widzowie, że są temu wszystkiemu współwinni.
Wiedzą, ale dalej kłamią w żywe oczy, udając przy tym niewiniątka. Pod tym względem Polska bardzo mocno przypomina USA. Znaczący udział w społeczeństwie mają ludzie niewykształceni lub słabo wykształceni, kwestionujący naukę, ale domagający się wolności (ale tylko dla nich), wyznający mityczne amerykańskie czy tam polskie wartości (USA to stosunkowo nowy koncept, zbudowany przez imigrantów; Wielka Polska nigdy nie istniała, wielka kłótnia prędzej), a wszystko podsycone propagandą rzucaną z ambony przez pastora lub księdza.
Wszystko się dzieje, postępuje. Według jednej z definicji demokracja to formuła polityczna, której istotą jest dobrowolne samoograniczanie. Jeśli taka jest prawdziwa istota demokracji, to znaczy, że strony spektrum demokratycznego odrzuciły taką zasadę i po prostu zmierzamy na stałe do dyktatury większości - demokratury.