Na odległej wyspie Sachalin, blisko wschodniego krańca Rosji, opowieści o tęsknocie i rozszczepionej tożsamości da się wyczytać z samych imion ludzi.

Niektórzy noszą tu trzy różne nazwiska - rosyjskie, koreańskie i japońskie - każde z nich reprezentuje inny rozdział stuletniej historii wyspy, znaczonej przymusowymi przesiedleniami i wojną.

Taeko Nisio otrzymała nazwisko od władz japońskich w 1939 r. po tym, jak znalazła się na Sachalinie w wieku ośmiu lat, kiedy wyspa była częścią imperium japońskiego. Sowieci zdobyli wyspę pod koniec drugiej wojny światowej, a nowi rosyjscy przyjaciele zaczęli nazywać ją Tania. Ale na początku Nisio tak naprawdę nazywała się Jeon Chae-ryeon. Teraz, po ośmiu dekadach, postanowiła wreszcie wrócić tam, skąd pochodzi – do Korei Południowej.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Marcin Ręczmin poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Betonowe apartamentowce na Sachalinie, a w nich luksusowe apartamenty ze ślepymi kuchniami. Oj, ci tłumacze.
    @dojna_zmiana
    Owszem. Zgrzytnęło jak szkło w kaszance. Toż to blokasy obrzydliwe.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    @Serratiamarcescens
    Jest to zgodne z aktualnymi trendami marketingowo-językowymi. Teraz też nowe obrzydliwe blokasy nazywa się apartamentowcami a mieszkania w nich - apartamentami :).
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Ale to Ainowie, a nie Koreańczycy, są pierwotnymi mieszkańcami Sachalinu. Oni nie mają gdzie uciekać.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0