Duterte nie stroni od kontrowersji i od początku kadencji, czyli od 30 czerwca 2016 r., zdążył obrazić niemal wszystkich wielkich na świecie. Ciskał obelgami pod adresem ówczesnego prezydenta USA Baracka Obamy, papieża Franciszka, dostawało się katolikom, mniejszościom seksualnym, ostatnio tym, którzy nie chcieli się zaszczepić na COVID-19.
Przede wszystkim jednak prezydent słynął z twardej ręki wobec środowiska narkotykowego. Od początku zapowiedział, że każdy, kto sprzedaje i bierze narkotyki, może liczyć na śmierć z rąk policji, i słowa skutecznie dotrzymywał. Ponieważ jednak stworzone przez niego "szwadrony śmierci" miały działać poza prawem i dopuszczać się tzw. EJK (extrajudicial killings, czyli zabójstwa bez wyroków sądowych), Duterte będzie sądzony przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze. Jak można się domyślić, zupełnie się tym nie przejmuje i bagatelizuje sprawę niezgodnych z prawem zgonów tysięcy osób w antynarkotykowej kampanii.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze