Karetki czekają godzinami w długich kolejkach przed szpitalami, aż będą one w stanie przyjąć pacjentów. Nie starcza w nich miejsc, mimo że władze budują obiekty polowe. Brakuje także lekarzy i pielęgniarek, bo wiele z nich wyjechało w ostatnich latach do pracy za granicę, gdzie lepiej zarabiają, np. do Wielkiej Brytanii.
W ostatnich dniach władze zaczęły wywozić chorych helikopterami na odległą o prawie 1000 km wyspę Maderę, która jeszcze ma wolne łóżka.
Austria gotowa jest przyjąć pacjentów z Portugalii u siebie i czeka na wiadomość, ilu może ich przybyć. Niemcy szykują samolot z kilkudziesięcioma lekarzami i pielęgniarkami oraz respiratorami, który ma polecieć do Lizbony w środę. Także Hiszpania oferuje sąsiedzką pomoc.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
My byśmy przyjęli, ale oni (pisowski rząd pseudokatolicki) potrafią tylko brać.
na razie przyjęliśmy zdrowego Sousę na trenera piłki w mordę kopanej!
No właśnie! Gdzie chrześcijańska miłość miłosierna. Kiedy w latach 80. mieszkańcy krajów Europy Zachodniej słali do Polski transporty z żywnością, to nikt w Polsce nie odmawiał ich przyjmowania. Brano wszystko, słodycze, owoce, masło, olej, proszki do prania, nawet papier toaletowy. Tak był. Najbardziej korzystały z darów zresztą parafie Kościoła, to dzisiaj byłoby stosowne odwdzięczyć się Portugalczykom. A inicjatywa powinna wychodzić dzisiaj z obdarowanych w przeszłości parafii.
Polacy też kochają Boże Narodzenie. Proponuję wysłać do każdej polskiej plebani choć jednego chorego na COVID. Taka pomoc świąteczna. Krzesło puste przecież się u nas ustawia. Dawać ich.
Nie wiem, czy nie byłaby to jednak niedźwiedzia przysługa, potrzeba jeszcze lekarzy. Z lekarzami ich weźmy!
A jak to było u nas? Pamiętacie jak Francyja nie chciała przepuścić bez badań naszych kierowców w liczbie kilkanaście tysięcy? A działo się to na kilka dni przed świętami. I co nasz Rząd, Nierząd robił? Ano grzmiał na premiera Angolów i Francyi, że najważniejsze dla Polaka jest spotkanie rodzinne przy opłatku, a nie tam jakiś nowy zmutowany wirus, nad którym kto jak kto, ale Pomroczna ma pełną kontrolę... no i wróciły tabuny kierowców, rozlazły się po Pomrocznej, jak pchły po psie, pozarażały dziadków, rodziców i sąsiadów, polazły na pasterkę pokasłać i pokichać sobie w kościółku. Zaprawdę powiadam wam, że czeka nas armagedon, niech no tylko lody puszczą... a to już niedługo.
ale co mają z tym wspólnego lody? Wirusem zakażamy się przede wszystkim w pomieszczeniach, bardzo rzadko na zewnątrz (dlatego też zamykanie stoków to najgłupsza rzecz ever. Prawdopodobieństwo złapania covida na stoku, o ile tylko ludzie noszą maseczki i nie tłoczą się w kolejkach do wyciągu, to jakieś 0,01%)
nie zgodzę się - jeszcze głupsze było zamknięcie lasów i parków, stoki na drugim miejscu głupoty
Puścili ich w końcu po zrobieniu testów. Wykazały że dwóch z tych kilkunastu tysięcy kierowców miało wirusa.
1000km?
nad oceanem?
no - myślę, że wątpię.
J384Ć P15
Z tego, co mi wiadomo nie ma śmigłowców o takim zasięgu. Na pewno użytkowych, bo eksperymentalnie, to być może ktoś coś. Ale tu trzeba jeszcze ludzi przewieźć a to też masa zmniejszająca zasięg.
Są specjalne konfiguracje z większym zasięgiem, ale akurat helikopter jest średnim pomysłem na cele transportu medycznego. Szczególnie nad oceanem.
Armia portugalska ma kilkanaście AW101 w wersji transportowej. Obydwa mają zasięg praktyczny około 800 km, więc jeżeli dogadali się z Marokiem i Hiszpanią w sprawie międzylądowań na tankowanie, to teoretycznie jest to wykonalne wzdłuż wybrzeża Afryki i przez Wyspy Kanaryjskie. Chociaż bardziej bym stawiał na to, że używają po prostu samolotów.
No tak, ale Osculatiego pomścić trzeba!
A, to ten co "naciął dziewcząt jak róż w kraju sosny"?