Pod koniec ubiegłego tygodnia premier Zjednoczonego Królestwa i przewodnicząca Komisji Europejskiej spotkali się na obiedzie w Brukseli. Nad turbotem – złowionym w kanale La Manche – postanowili, że jeśli do niedzieli nie uda się znaleźć fundamentu kompromisu, to negocjacje zostaną zakończone niepowodzeniem.
Ale już w niedzielę von der Leyen wystąpiła z krótkim oświadczeniem. Ogłosiła, że choć wiele terminów zostało już przekroczonych, to wspólnie z Johnsonem postanowili w rozmowie telefonicznej, że stanie się to jeszcze raz - niedzielny termin jest już nieaktualny, a rozmowy będą trwać dalej.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
O brytyjskich rybakach kradnacych francuskie malze nie wspomnial? :o)
O brytyjskich rolnikach, co od 2024 dostana jedynie polowe doplat, a od 2028 zadnycyh ndoplat oraz powrot cla na ich produkty, tez nie? :0)
a te ryby, to raczej taki symbol - bo PKB z tego jest jakieś 2-3 % najwyżej
23 listopada dotarlo do Borisa, ze obiecanki Donalda T. to tylko puste obiecanki... :o)
Na rozsądek Brytyjczyków nie ma co liczyć. Oni ciągle tkwią w przeszłości i sądzą, że mają imperium. Mieszkam na Maderze, gdzie Brytole są od kilku stuleci i to na wlasnych, narzuconych zasadach. Oczywiście, większość z nich głosowała za Brexitem w świętym przekonaniu, że są ponad prawem EU. I teraz są krzyki i płacze, bo z końcem roku tracą wszystkie przywileje i będą traktowani jak obywatele tzw. krajów trzecich. W związku z tym obiecują, że wyspa się bez nich zawali. A miejscowi? Oni mówią o końcu okupacji. I to chyba najlepiej obrazuje całe zamieszanie z Brexitem. Brytyjczykom należała się lekcja pokory.
Jak się tylko Brytole zaczną wynosić z tak pięknej wyspy, to zaraz na ich miejsce zjawią się Niemcy, Szwajcarzy, Szwedzi, Norwegowie, Austriacy, różni Beneluxmani. Twój przykład pokazuje, że i Polacy pewno też. Natura próżni nie lubi.
Prawdziwy kociokwik to będzie na Malcie i Cyprze, gdzie oni siedzą od pokoleń, a obywatelstwa sobie nie pozałatwiali.
Żeby weszli za 10 lat spowrotem na kolanach i bez rabatu składek, z metrycznym systemem miar w zębach kierownicą po lewej stronie i... pokedynczym kranem z dwoma zaworkami.
to powiedzenie będzie miało inne znaczenie odtąd - np. że gość obraził się na gospodarzy, wyszedł na deszcz jak stał ale kurtkę i parasol ze złości zostawił :)
Apropos, z tradycyjnym pozdrowieniem
..I..
dla pisiorow w Administracji Forum Gazeta.pl