Zawiodły próby prezydenta Donalda Trumpa dotyczące obalenia tegorocznego werdyktu wyborców, można więc uznać, że kraj uniknął katastroficznego scenariusza – po 3 listopada na ulice nie wyjechały czołgi, nie doszło do zamieszek na wielką skalę ani do skandalicznej interwencji upartyjnionych władz stanowych, zaś sądy stanęły na wysokości zadania. Oczywiste zwycięstwo Joego Bidena oparło się szerzonym przez Trumpa teoriom spiskowym i lawinie bezpodstawnych pozwów.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
To bardzo kiepskie porownanie Autora tekstu, ktory nie widzi tego co najwazniejsze.
Za jakis czas do-widzi i bedzie pisal madrzej. Szczegolnie przywolywanie Polski nie ma sensu, gdyz Polska, dzieki politycznej demolce rezimu Kaczynskiego, nie liczy sie w globalnym swiecie XXI wieku. Takze w Europie.
I nawet obalenie kaczyzmu niewiele zmieni, gdyz i partie opozycji i ich wyborcy, sa rownie zdemoralizowani jak partie Zjednoczonej Prawicy i ich wyborcy.
Strach pomyśleć co będzie, jeśli kiedykolwiek u nas w kraju ktoś powtórzy ten schemat po swojej przegranej np. w wyborach parlamentarnych. Oby nie.
*
Autor NYT pokazal kilka kluczowych wad amerykanskiego systemu politycznego, ktory podczas wyborow prezydenckich '2020 ujawnil, ze najwieksza jego wada sa ... amerykanscy wyborcy, ktorych z latwoscia zmanipulowaly republikanskie media. Az tak bardzo, ze 73 mln z nich zaglosowalo na D. Trumpa - 10 mln wiecej niz w 2016 r. - po 4 latach totalnej katastrofy, jaka byla jego prezydentura.
Tu jest najwieksze zagrozenie dla amerykanskiej demokracji, sadze.
W wyborach prezydenckich '2020, ale tez juz w wyborach 2016 r. Trump, za namowa swego stratega Steve Bannona postawil na 'bialych wscieklych mezczyzn' z miast i miasteczek srodkowej Ameryki, a szczegolnie tych z tzw. Pasa Rdzy, czyli dawnego zaglebia przemyslowego Ameryki, ktore bardzo podupadlo, gdyz Wall Street wyeksportowala miliony miejsc pracy do Chin.
Te 10 mln glosow wiecej oddanych na Trumpa pokazuje, ze wybory '2020 to nie byly klasyczne wybory polityczne, w ktorych raz wygrywaja Rapublikanie, a innym razem Demokracji. To byla irracjonalna rewolta bialych Amerykanow przeciw Ameryce, ktora odchodzi w sina dal nicosci.
I dobrze jest nie dac sie nabrac na slowa prezydenta-elekta J. Bidena mowiacego, ze Ameryka wraca i zasiada u stolu tam, gdzie zawsze siedziala: u jego czola. To juz przeszlosc, propagandowe slogany.
Przeszlosc dlatego, ze taka diagnoza nie bierze pod uwage dwoch kluczowych komponentow: DEMOGRAFII I GOSPODARKI.
A demografia juz zdecydowala, ze za 20 - 25 lat biali Amerykanie - ktorzy stanowia dzis 60% liczacej 330 milionow populacji Amerykanow - straca swoja uprzywilejowana pozycje spolecznna i polityczna, gdyz stana sie jedna z mniejszosci rasowych. Warto o tym pamietac mowiac o kolejnych wyborach, gdyz ten opor bialej wiekszosci przed nadejsciem nieuchronnego moze przybrac daleko bardziej drastyczne formy niz dzis. I przyniesie, gdyz gdy w sile urosna wyborcy latynowscy (dzis 18%), czarni (dzis 14%) i azjatyccy (dzis 6%) i ich emocje trzeba bedzie brac pod uwage.
Trzeba to powiedziec glosno: dawna dobra, stara, biala Ameryka umiera i bedzie umierala w konwulsjach, ktore moga spowodowac, ze nie przezyje jako demokracja.
A Ameryka demokracja nie jest juz i dzis, gdyz od prezydentury R. Reagana kadencja za kadencja przepoczwarzala sie w PLUTOKRACJE. I po wyroku Sadu Najwyzszego w sprawie CITIZENS UNITED vs FCC (2010) jest nia juz oficjalnie.
Komponent gospodarczy tego epickiego dramatu Ameryki jest tez wyraznie widoczny: Chiny za 10 - 20 lat stana sie najwieksza gospodarka swiata i najwieksza potega przemyslowa. I 1.4 mld Chinczykow zaczanie snic swoj 'China Dream', a kilkaset milionow Amerykanow beda w Google szukac informacji nt. 'American Dream', by rozumiec o czym mowia ich dziadkowie.
Sorry.
To se wytłumacz sam. Przeczytałeś ? Zrozumiałeś ?
Nie nudz, pie....