„Nie obchodzi mnie, kim jest Joe Biden, ale to, co zrobi - mówi Chomsky. - Dziś prezydent elekt jest wciśnięty między dwie siły: z jednej strony partyjny establishment, »clintonianie«, jak ich nazywam, którzy niewiele różnią się od umiarkowanych Republikanów, z drugiej aktywiści, którzy pobudzili rekordowe masy wyborców do głosowania na niego. Tutaj nazywają ich radykalną lewicą, należymy do niewielkiej grupki krajów, gdzie słowo »socjalistyczny« jest przeklęte. Ale w rzeczywistości są oni zwykłymi socjaldemokratami: w przeciwnym razie powinniśmy nazwać socjalistą również taką postać jak Dwight Eisenhower".
Wszystkie komentarze
ekstremistami.
No tak, bo urlop macierzyński to niebezpieczny ekstremizm. W Ameryce nie ma lewicowego ekstremizmu, on po prostu nie istnieje. Ma zerowy wpływ na politykę. Nie da się w ogóle porównać postulatów Sandersa do takiego Melenchona.
W USA ekstremisci sa po prawej stronie sceny politycznej.
Wszystkie terrorystyczne zamachy u Stanach przeprowadzili chrzescijanscy biali rasisci/suprematysci.
Nr 1 na liscie jest Timothy McVeigh, ktory zabil 168 Amerykanow w Oklahoma City (1995) z pomoca Terry Nichols'a.
Z jednej strony rasistowscy faszyści, a z drugiej umiarkowana socjal-demokracja. No faktycznie dwa ekstremizmy...
Bo nie jest socjalistą, tylko socjaldemokratą. Podstawowym postulatem socjalizmu, jest uspołecznienie środków produkcji, czego Sanders nie postuluje.
Ale sam Bernie się określa jako "demokratyczny socjalista".
No czyli określa się jako socjaldemokrata, w USA to dość radykalne określenie, ale w Europie już raczej nie bardzo. Socjaldemokraci od socjalistów różnią się dość mocno, przede wszystkim tym że akceptują kapitalizm, żądając jego ograniczonej kontroli, większej redystrybucji dochodów, powszechnej opieki zdrowotnie itd.
Bernie Sanders jest socjalista.
Socjalizm nie postuluje uspolecznienia srodkow produkcji.
Jedną z najprostszych definicji socjalizmu jest właśnie ustrój oparty o uspołecznienie środków produkcji. Sanders jest socjaldemokratą, socjalistą (o ile nie zmienił poglądów) jest Chomsky.
Dla prawdziwego wyznawcy fakty nie są ważne. Co z tego ze lud nie chce radykalnej lewicy, skoro ona (w opinii prawdziwych wyznawców) jest dla ludu lepsza?
No jakoś najbardziej lewicowi demokraci startujący do Izby Reprezentantów poradzili sobie najlepiej, całe radykalne skrzydło przeszło, natomiast ci centrowi, polegli nawet tam gdzie praktycznie mieli gwarancję wygranej, partia demokratyczna straciła kilka mandatów zamiast się umocnić. Postulaty i obstawiany gabinet Bidena, jest najbardziej lewicowy chyba w historii partii demokratycznej, daleko od centryzmu (inna kwestia na ile to faktycznie będzie tak wyglądać).
No tak, ale ci lewicowi demokraci wygrali w dużych miastach, gdzie jest poparcie dla lewicowych postulatów. Ci centrowi istotnie polegli w swoich okręgach na Południu i Midweście właśnie z uwagi na to, że przekaz partii przesunął się za bardzo na lewo. To co daje ci zwycięstwo w Nowym Jorku czy Kalifornii, niekoniecznie da ci zwycięstwo w Oklahomie.
Badania opinii pokazuja, ze socjalistyczne idee Bernie Sanders'a czy Alexandrii Ocasio-Cortez popiera 25% Amerykanow, a wsrod yborcow Demokratow to poparcie wynosi 40%.
To byl powod wysokiego poparcia dla Sandersa w trakcie prawyborow w Partii Demokratycznej, to jest powod zwyciestw wszystkich znacacych politykow lewego skrzydla Demokratow na czele z czterema polityczkami 'Squad'.
Lewe skrzydlo (socjalisci) do dzis dominujaca sila polityczna w Partii Demokratycznej. I Biden musi wziac jego agende pod uwage.
Jeśli ogólnie rozumiana lewica nie ogarnie się natychmiast i łaskawie spróbuje przykleić do rzeczywistości, czeka nas niedługo następny Trump, tylko o wiele, wiele cwańszy.
Brzmisz, jakby to Sanders rządził przed Trumpem i swoimi zaniechaniami umożliwił mu zdobycie władzy, a prawda jest taka, że tę katastrofalną prezydenturę zawdzięczamy establishmentowi Demokratów, który wybrał b. niepopularną Clinton, którą Trump był w stanie atakować i z lewa, i z prawa, czy to za bilans interwencji wojskowych w Iraku czy Libii, czy to za podpisane przez jej męża układy handlowe jak NAFTA, które spauperyzowały amerykańską klasę robotniczą.
Fakt, establishement Demokratw sabotowal kandydature Sandersa i ja w koncu utracil (za ca beknela przewodniczaca DNC D. Wasserman-Schultz), choc Snaders byl zdecydowanie lepszym kandydatem jako lewicowy populista, mogacy z powodzeniem wygrac z prawicowym populista Trumpem.
Clinton jako symbol skorumpowanego Waszyngtonu, kompleksu militarno-przemyslowego i Wall Street byla w 2016 fatalnym kandydatem, gdyz wybory odbywaly sie w atmosferze rewolty 'wscieklych bialych mezczyzn' przeciw waszyngtonskim elitom i Wielkiemu Kapitalowi, ktory wyeksportowal ich miejsca pracy do Chin.
Chomsky jest socjalistą i przedstawia swoje poglądy, ale inni maja inne poglądy. I nic nie "powinni", najwyżej "mogą".
Poczynając od Clintona banki załatwiały sobie przywileje, rezygnowano z ostrożnościowych regulacji powstałych po kryzysie 1929 r., to było przyczyną tzw. "credit binge". Kupowano spokój także importem tanich dóbr z Chin tyle, że jednocześnie znikały miejsca pracy w USA.
Za Obamy nie rozliczono winnych kryzysu 2007-2008 r.
Nie wiem kim jest dla ciebie lud, ale klasa średnia w USA degeneruje się (wieloletnia stagnacja przychodów - uwaga trochę wzrosły za Trumpa przed epidemią).
Miedzynarodowy kryzys finansowy 2008 r. (zawiniony przez Wall Street) polegal na zupelnie czym innym niz mowisz.
Na czym mowi film dokumentalny INSIDE JOB (2010), ktorego autorem jest Charles Ferguson.
W sieci jest wersja z polskim lektorem i ma tytul "SZWINDEL. Anatomia kryzysu. Inside Job".
PS.
NIE, WALL STREET NICZEGO NIE BUDUJE. WIELKI KAPITAL - z definicji - PASOZYTUJE NA PANSTWACH I NARODACH.
h ttps://www.newyorker.com/news/q-and-a/noam-chomsky-believes-trump-is-the-worst-criminal-in-human-history?utm_source=twitter&utm_medium=social&utm_campaign=onsite-share&utm_brand=the-new-yorker&utm_social-type=earned
Fragmenty:
"(...)
- Jak oceniasz administrację Trumpa, biorąc pod uwagę rolę Ameryki na świecie i czy jest ona nowa, czy nie?
Cóż, jest kilka nowych rzeczy, o których nie mówi się zbyt wiele. Nie wiem, czy to Trump, ale ludzie wokół niego tworzą międzynarodowy sojusz skrajnie reakcyjnych państw, które mogą być kontrolowane przez Biały Dom, który sam przesunął się daleko w prawo, niszcząc wszystkie porozumienie międzynarodowe.
Na półkuli zachodniej czołową postacią jest Jair Bolsonaro w Brazylii, klon Trumpa, a na Bliskim Wschodzie dyktatury Zatoki Perskiej, najbardziej reakcyjne państwa na świecie na czele z Arabia Saudyjska i Egiptem pod rządami Abdela Fattaha El- Sisi, ktora jest prawdopodobnie najgorsza dyktatura w historii Egiptu. Izrael posunął się bardzo daleko w prawo. Wszystkie tzw porozumienia pokojowe [Izraela z arabskimi dyktaturami Bliskiego Wchodu - przyp. mr.off] nie mają nic wspólnego z porozumieniami pokojowymi.
To baza na Bliskim Wschodzie dla reakcyjnej międzynarodówki kierowanej przez Trumpa.
Na Wschodzie głównym kandydatem są Indie Narendra Modiego, ktory niszczy świecką demokrację w Indiach i próbuje narzucić hinduską teokrację nacjonalistyczną, miażdżąc Kaszmir. W Europie głównym kandydatem są Węgry Viktora Orbána. Matteo Salvini nie jest jeszcze u władzy, ale Włochy są tuż w tyle. Na całym świecie są inne miłe postacie, ale to jest w zasadzie sedno.
To jeden z powodow odrzucenia [przez Trumpa - przyp. mr.off] wszystkich umów międzynarodowych i odrzucenia jakiejkolwiek troski o priorytety innych. Zostało to ujawnione z typową arogancją administracji Trumpa w oświadczeniu sekretarza stanu Mike'a Pompeo o przywróceniu sankcji ONZ wobec Iranu. Czemu je nalozono?
Ponieważ tak mówi USA. Stany Zjednoczone zgłosiły to Radzie Bezpieczeństwa i praktycznie nie uzyskały poparcia. Dlatego jednostronnie przywrocilismy [nieleglne - przyp. mr.off] sankcje ONZ. Tak [jak Trump - przyp. mr.off] mówi i zachowuje sie Ojciec Chrzestny. Nie ma znaczenia, co myślą inni. To samo dotyczy każdej innej umowy międzynarodowej. Reżim kontroli zbrojeń został rozdarty na strzępy, stwarzając wielkie zagrożenie dla nas i wszystkich innych.
(...)
- Napisałeś wiele książek o amerykańskiej polityce zagranicznej, a jednym z tematów jest to, że amerykańska polityka zagraniczna jest często kierowana przez ekonomiczne interesy elit. Myślę, że jest to nadal prawdą i oczywiście Trump należy do elity ekonomicznej i wydaje się, że być może jego osobiste pragnienie pieniędzy kieruje teraz amerykańską polityką zagraniczną.
Pod tym względem jest kontynuacją, ale trzeba dokonać rozróżnień. Franklin Delano Roosevelt był moim zdaniem najlepszym prezydentem, jakiego mieliśmy i był oddany maksymalizacji potęgi Ameryki oraz roli [amerykańskiego] gospodarczego interesu na świecie i tak dalej. Adolf Hitler w tych samych latach był temu zaangażowany w nazistowskich Niemczech, ale to nie prowadzi nas do wniosku, że są tym samym.
(...)
Trudno znaleźć amerykańskiego prezydenta, który byłby bardziej [niz Trump - przyp. mr. off] oddany wzbogacaniu i wzmacnianiu pozycji ultra-bogatych i sektora korporacyjnego. Dlatego ci ludzie chętnie tolerują jego wybryki. Np. jedynym prawdziwym osiągnięciem legislacyjnym [Trumpa] jest oszustwo podatkowe, które było gratką dla bardzo bogatych i przedsiębiorstw.
Obniżając podatki, wkładasz więcej pieniędzy do kieszeni bogatych i szkodzisz klasie robotniczej, biednym i wszystkim innym. To jest [u Trumpa - przyp. mr.off] ekstremalne.
(...)
[Trump] jest bardzo lojalnym sługą prywatnej władzy, prywatnego bogactwa i sektora korporacyjnego ...".
(...)