Eskalacja represji ma miejsce, od kiedy zaczęła spadać liczba uczestników protestów. Atak służb specjalnych następuje w momencie, gdy ludzie dopiero zaczynają się gromadzić. Ta metoda okazała się już skuteczna poza stolicą: w Grodnie od dwóch tygodni nie ma niedzielnych protestów. Gdy ludzie przychodzili na miejsce zaplanowanej akcji, czekały już na nich setki funkcjonariuszy MSW i tajniaków, którzy zatrzymywali każdego potencjalnego uczestnika zgromadzenia. Doszło więc do paradoksu - zatrzymywano ludzi za udział w nielegalnym proteście, choć do protestu nie dochodziło.
Wszystkie komentarze
Roznica jest taka, ze na Białorusi biją, często katują protestujących, a w Polsce żaden z prostetujących nie został pobity ani zgwałcony. Nie, zdecydowanie nie jesteśmy Białorusią.
Ciekawe czy u nas powód ten sam.
Guzik pokazują. Jak na razie protesty nic nie dają. Pokazali to Ukraińcy, którzy rozwalili omon koktajlami Mołotowa, i zmusili dyktatora do ucieczki. Niestety wobec takich ludzi działa tylko siła. Czas na zabicie dyktatora był wtedy jak chodził do zakładów pracy bez kamizelki. Że też się nie znalazł jeden odważny z kosą
ktoś ma .albo Łukaszenka albo Tichanowskaja
Strajk się nie udał, bo nie było chętnych. Rozruchy urządza hałaśliwa mniejszość, która myśli może, że po obaleniu Łukaszenki urządzi tam drugą Szwecję, ale może to się skończyć tylko czymś w rodzaju drugiej Ukrainy. Na szczęście nie było tam nigdy czegoś takiego jak UPA czy OUN, więc nawet i to się nie uda.
Tak właśnie!
80:10
Jak ty to robisz, że nie kasują Ci komentarzy? Mnie skasowali.
Potwierdzam. Moje źródła w Mińsku też tak donoszą!