Ulice Bangkoku znów wypełnili dziś demonstranci. Domagają się odwołania rządu wojskowych oraz apelują do króla o nawiązanie dialogu z obywatelami. Na trwające od lat turbulencje polityczne nałożył się kryzys ekonomiczny za sprawą pandemii koronawirusa.

Zdaniem protestujących sytuacja w Tajlandii jest coraz bardziej dramatyczna. Kraj żył dotąd z turystyki, dlatego czasowe zamrożenie branży z powodu ekspansji koronawirusa doprowadza do ruiny tysiące przedsiębiorstw i obywateli. Jednak epidemia pojawiła się na początku 2020 r., a społeczne niepokoje trwają o wiele dłużej. 

Jakie są tego powody?

13 zamachów stanu i rządy junty

Od 1932 r. w Tajlandii przeprowadzono co najmniej 13 zamachów stanu (liczba ta bywa niekiedy podawana w wątpliwość, ponieważ zdarzało się, iż jedni wojskowi obalali drugich), studenckie protesty były brutalnie pacyfikowane.  

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Tajlandia to b dziwny kraj. Państwo wyznaniowe w stopniu skrajnym. Mnisi cieszą się prawdziwym szacunkiem i wynikającym z niego przywilejami (np wchodzą pierwsi na pokład), ale zarazem legitymizują monarchię (tptalny kult jednostki i naprawdę trzeba uważać z krytykowaniem tego kolesia który nawet specjalnie nie stara się udawać że go cokolwiek ten kraj obchodzi i przez to również daleko nie buddyjską w temperamencie juntę.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0