Dla setek tysięcy osób zakażonych nowym koronawirusem, które poważnie chorowały i – z powodu niewydolności oddechowej – spędziły kilka tygodni na OIOM-ie, kłopoty nie kończą się wraz z wyjściem do domu. Choć pokonały chorobę, wiele z nich nadal cierpi z powodu poważnych objawów – fizycznych, neurologicznych, poznawczych i emocjonalnych – które mogą utrzymywać się miesiącami, latami, a nawet do końca życia – alarmuje „New York Times”.
Wszystkie komentarze
W oryginale jest tak: "Dr. Chen said that Mount Sinai’s post-Covid center has referred nearly 40 percent of patients to neurologists for issues like fatigue, confusion and mental fogginess."
Czyli to 40% odnosi sie do pacjentow tego konkretnego cetrum w Mount Sinai, a nie "40 proc. pacjentów, którzy przeszli COVID-19".
Do tlumaczenia tez sie trzeba przylozyc, zeby nie generowac fake news.
Do tego na stronie samego Mt. Sinai jest napisane że wypuścili do domu coś 6300 pacjentów.
To takie centrum dla tych najbardziej dotkniętych z powikłaniami (i z dużymi pieniędzmi żeby tam leżeć tygodniami)
No ale 40 procent wszystkich chorych na Covid lepiej brzmi.
Albo Dr Chen coś źle porachował, albo Pani Redaktor niestarannie odpisała, co w dziale medycznym GW czasem się zdarza (proszę brać przykład z Kossobudzkiej, która pisze do rzeczy pod warunkiem, że nie usiłuje robić tego samodzielnie).
99% tych, co przeszli Covid-19 nie ma żadnych niepożądanych następstw infekcji.
Mam nadzieję, że chodzi o pacjentów leczonych przy pomocy respiratorów., a nie chorych na Covid19.
W tym kawalku tekstu chodzi o "acute respiratory distress syndrome (ARDS)", a nie o COVID19.
>>Badaczom wyszło<<
Za taki zwrot moja polonistka oceny by raczej nie obniżyła, ale na marginesie znalazłaby się sarkastyczna uwaga.
A czy to samo moglo wyjsc badaczkom?
Jak to gumkę! W katolickiej krainie????
jakie to proste: statystyka mówi 1%, więc nie ma probelmu.
Tylko dlaczego kiedy człowiek znajdzie się wśród tego jednego procenta, wtedy nagle ta cała statystyka jest nic nie warta?
Nikt nie twierdzi że jest proste. Ale na chwilę obecną w całej Polsce wg oficjalnych statystyk na dziś ciężki przebieg infekcji dotyczy 73 osób. Tymczasem wydźwięk artykułu jest taki, że wszyscy zakażeni mają ciężki przebieg choroby i latami wracają do zdrowia. To jest manipulacja i straszenie ludzi.
Tymczasem od początku wakacji na Polskich drogach zginęło 41 osób. To jest znacznie bardziej przerażające. Na Covid umierają zasadniczo ludzie starsi i schorowani. W wypadkach głównie młodzi, często dzieci.
Przed zakażaniem można się skutecznie chronić, przed wariatami na drodze nie ma ochrony ale o tym się nie mówi bo to za mało medialne.
"Nikt nie twierdzi że jest proste. Ale na chwilę obecną w całej Polsce wg oficjalnych statystyk na dziś ciężki przebieg infekcji dotyczy 73 osób. Tymczasem wydźwięk artykułu jest taki, że wszyscy zakażeni mają ciężki przebieg choroby i latami wracają do zdrowia. To jest manipulacja i straszenie ludzi."
Dla mnie jest to informowanie, a nie "manipulacja" i "straszenie". Poza tym skąd wiesz czy jeżeli (nie życzę) Ciebie to spotka, to choroba będzie miała łagodny czy ciężki przebieg? Tego nie wiesz i to jest właśnie ta niepewność i ta informacja jest potrzebna abyś zdał sobie sprawę, że w przypadku ciężkiego przebiegu możesz mieć przechlapane, więc lepiej zachować ostrożność.
"Tymczasem od początku wakacji na Polskich drogach zginęło 41 osób. To jest znacznie bardziej przerażające. Na Covid umierają zasadniczo ludzie starsi i schorowani. W wypadkach głównie młodzi, często dzieci."
czyli co, jeżeli giną młodzi, to to jest przerażające, a jeżeli starsi i schorowani, to nie ma problemu? czyli dopóki pracujesz i płacisz podatki, to Twoje życie jest coś warte, a jeżeli nie to już nie ma problemu i "ZUS to aprobuje"?
"Przed zakażaniem można się skutecznie chronić, przed wariatami na drodze nie ma ochrony ale o tym się nie mówi bo to za mało medialne."
Przed wariatami na drodze możesz się chronić, tak samo skutecznie jak przed zakażeniem: nie wychodząc z domu. Wybacz, ale nie ma innej skutecznej metody przed zakażeniem i warto o tym pamiętać. Założenie maseczki i rękawiczek niestety nie jest zaliczane do "skutecznej" metody przed zarażeniem, tak samo jak jeżdżenie czołgiem nie chroni w 100% przed śmiercią w wypadku samochodowym.
Artykul w gazecie jest o powiklaniach z powodu COVID19. Oczywiscie, wiele jeszcze musimy sie nauczyc o tej chorobie, dopiero zaczynamy. Ale opierajac sie na obecnie dostepnych danych powiklania dotycza 1% chorych. To jest bardzo malo w porownaniu z innymi chorobami. Logiczniej wiec byloby zajac sie tymi innymi chorobami.
Mozna oczywiscie krzyczec, pisac i rozwazac bez konca te male liczby. Ludzie tak robia. Ale wtedy moze trzeba sie zajac rowniez innymi zjawiskami, ktore sa rzadkie ale bardzo niebezpieczne. Na przyklad uderzenia przez piorun. Wiesz jakie grozne jest uderzenie przez piorun? Jesli myslisz, ze statystycznie to nie jest istotne zjawisko, to powtorze Twoje wlasne slowa: "Tylko dlaczego kiedy człowiek znajdzie się wśród tego jednego procenta, wtedy nagle ta cała statystyka jest nic nie warta?"
Nota bene, czy wiesz, ze dla dzieci w wieku od 0 do 14 lat jest statystycznie bardziej prawdopodobne, ze beda trafione przez piorun, niz ze umra na COVID19?
[Professor Sir David Spiegelhalter, chairman of the Winton Centre for Risk at Cambridge University: "Children are more likely to be struck by lightning than die from coronavirus"]
"Artykul w gazecie jest o powiklaniach z powodu COVID19. Oczywiscie, wiele jeszcze musimy sie nauczyc o tej chorobie, dopiero zaczynamy. Ale opierajac sie na obecnie dostepnych danych powiklania dotycza 1% chorych. To jest bardzo malo w porownaniu z innymi chorobami. Logiczniej wiec byloby zajac sie tymi innymi chorobami."
Skoro powikłania dot. 1% przypadków, tzn., że nie powinno się o tym pisać? Jeżeli tak, to idąc tym tokiem rozumowania: po co piszemy i rozmawiamy o uderzeniach piorunów w dzieci?
Przepraszam, ale nie rozumiem co chciałeś przekazać swoją wypowiedzią...
Proponuje sie zastanowic nad niezwykle alarmujacymi przekazami na temat powiklan po COVID19 i jezyka, jakiego uzywa sie, kiedy o nich mowimy.
Powiklania po chorobach chocby takich jak grypa obejmuja wieksza procent zachorowan, niz COVID19, a jednak nie pisze sie o nich. Zamiast tego mozemy przeczytac (jak w artykule powyzej) informacje o niezwykle skomplikowanych powiklaniach i ich niezwykle wysokiej czestosci wystepowania, co jest nieprawda.
Chodzi mi o to, ze takie informacje sieja panike, w ktore widze Ty juz popadles/popadlas.
Proponuje poczytac wiecej, z roznych zrodel, i pomyslec na spokojnie. Zauwaz, ze informacja o 1% powiklan nie padla w tym artykule. Zamiast tego pojawila sie informacja o 40%, ktora jest mylaca. Czy autorka zle przetlumaczyla oryginalny tekst niechcaco, czy specjalnie?
Wg najnowszych danych 60-70% osób po przejściu covida, także bezobjawowo, w ciągu kilku miesięcy doświadcza problemów neurologicznych. Takich jak otępienie, zaburzenia pamięci, trudności ze skupieniem itp. To nie wirus wywołujący kaszel, ale niszczący układ nerwowy. Być może niszczący barierę krew-mozg. Wciąż niezbadany problem bo za mało czasu minęło. Nie chodzi wcale o ilość zgonów. Nie ma co porównywać do wypadków, przecież to różne sprawy.